Nawigacja
Czytelnia » Recenzje » Jormungand
Recenzje
Jormungand
Z życia handlarza bronią.
Najpierw krótka lekcja historii, która być może nasunie wam ciekawe skojarzenia po przeczytaniu opisu. Jormungand to nie tylko nazwa anime, w mitologii nordyckiej nazywany był tak ogromny wąż opasający Midgard, świat ludzi, jeden z dziewięciu odpowiadających za różne poziomy bytu, który wznosi się na konarach gigantycznego jesionu. Wąż jest tak jadowity, że jego jad zatruwa cały pień drzewa, będąc jedną z przyczyn istnienia zła. Jest on jednym z dzieci spłodzonych przez boga Lokiego, pełniącego rolę siewcy chaosu i nieporządku.

Samo anime kręci się wokół Koko Hekmatyar, młodej, niespotykanie pewnej siebie i sprytnej kobiety, która pracuję dla dużej korporacji handlowej HCLI. Nie oferuje ubrań czy nowych pralek, Koko jest handlarzem broni, zaczynając od zwykłych karabinów, przez rakiety, a na śmigłowcach kończąc. Oczywiście większość świata uznaje jej działalność za nielegalną, przez co handlarka musi działać w ukryciu. Zwykłe negocjacje z kontrahentem to rozbrajanie bomby, nie wiadomo czy dany kupiec rzeczywiście chce kupić broń, czy został wynajęty przez kogoś by wykluczyć dobrze prosperującą Koko z rynku. Nawet po udanej transakcji może zostać zaskoczona przez najemników. Dlatego też towarzyszy jej oddział ochroniarzy, składający się głównie z byłych wojskowych, którzy z różnych powodów przyłączyli się do niej. Niektórzy, mający rodziny, z powodu sytuacji finansowej, inni z własnych pobudek takich jak nadzieja na znalezienie pewnej osoby i zemszczenie się, a jeszcze inni z nudów. Jej najnowszym nabytkiem jest młody chłopiec Jonah, osierocony podczas działań wojennych, przez co nienawidzi broni oraz każdego kto ma z nią coś wspólnego. Całkiem ciekawie, prawda?






Cel Koko jest całkiem niejasno przedstawiony, możemy jednak powiedzieć że nie motywuje jej chęć zysku, autorzy przedstawili ją w sposób jak gdyby miała własną, mętną filozofię odnośnie tego co robi. Z początku więc możemy mieć wrażenie, że kręci się po świecie od kraju do kraju po to, żeby oglądać wojnę. Mimo wrażenia dziwaczki błąkającej się bez celu, zawsze jest dobrze przygotowana, planuje trzy kroki naprzód i dobrze wie kiedy wyciągnąć swojego asa z rękawa.
Co do pozostałych postaci, jak już wcześniej wspomniałem, każda ma co innego na celu, w większym lub mniejszym stopniu poznamy historie zdecydowanej większości z nich.

Animacja i kreska w tej serii są na prawdę świetne, choć, co widać chociaż po twarzach bohaterów, rysunek się różni od większości tytułów. Animacja jest płynna, szczegółowa a sam ruch się nie rwie. Widać że został włożony spory wysiłek w projekty postaci. Tło i otoczenie jest zdecydowanie
wykonane starannie i ładnie. Jednak, co prawda, oprawa wizualna na najwyższym poziomie, to nie jest tak widowiskowa jakby mogła być.






Jako iż tematyka obraca się w okół broni, można się spodziewać że się co nieco o niej dowiemy. Niestety choć bronie prawdziwe, nijak się mają do scen przedstawionych w anime. Nie chodzi o modele, gdyż te, zarówno broni jak i pojazdów są nienaganne, lecz o "działanie". Widać to szczególnie mocno gdy podczas sceny pościgu, gdy zarówno bohaterowie jak i zabójcy jechali łeb w łeb samochodami, ostrzeliwując się z karabinków maszynowych Negav i wkm-u M2 Browning na bardzo mały dystans. Sprawiało to wrażenie, jakby wszystkie postacie jakimś cudem, czy mocą Jedi, odbijały pociski. Biorąc pod uwagę to że seria stawia na realizm, nie da się tego inaczej ująć, gdyż trafienie w pojazd jadący na pasie obok na pewno nie jest tak trudne jak to przedstawili, a przy szybkostrzelności Negeva po trzech sekundach nie powinno być nikogo żywego w pojeździe, który na dodatek nie był w ogóle opancerzony. Co do Browning'a, służy on do zwalczania transporterów opancerzonych, a sprawiał wrażenie, jakby był na tym samym poziomie co karabinek. Widać że autorzy niezbyt przyłożyli się do tej kwestii, więc nie uznałbym jej za atut.

Za to zdecydowanie mocną stroną anime jest muzyka i podkład. Główne role przypadły zdolnym i doświadczonym aktorom głosowym. Należy wyróżnić muzykę. Kawałki towarzyszące oglądaniu się bardzo dobre, opening jest świetny, choć jeśli ktoś się pokusi sprawdzić słowa, to nie mają zbytnio sensu. Dużo jest tu wyśmienitych melodii instrumentalnych, służących za podkład.





Tytuł, mimo małych potknięć, warto obejrzeć.

Oceń artykuł:
Przeczytaj więcej o:
Komentarze
Nie posiadasz zezwoleń do pisania komentarzy.
Od najstarszych Strzałka w dół Od najnowszych Strzałka w górę
0
Seconder 3 Lutego 2016r. 16:43
Ja jakiś czas temu chciałem o tym napisać, ale nie dopuszczono tego ze względu na błędy ortograficzne w co drugim wyrazie :/. A sama seria mi się bardzo podobała :D
0
MisiaAmisia 1 Lutego 2016r. 17:16
opis tak napisany, że aż chcę się obejrzeć ^^
Nie posiadasz zezwoleń do pisania komentarzy.
Strona fanów japońskiej popkultury On-Anime 2009 - 2024
Napędzana przez autorski skrypt On-Anime 4, wykonany przez jednego z największych leni na świecie.