Nawigacja
Czytelnia » Recenzje » Czy dwóch nastolatków może wstrząsnąć światem?
Recenzje
Czy dwóch nastolatków może wstrząsnąć światem?
Próba podjęcia oceny anime ze studia MAPPA, autorstwa Shinichirou Watanabe, poruszającego kontrowersyjny temat terroryzmu.
Tytuł: Zankyou no Terror (Terror in Resonance)
Studio: Mappa
Rodzaj: Seria TV
Liczba odcinków: 11
Rok: 2014
Gatunek: Sensacja, Dramat, Kryminał, Psychologiczny




Są anime, które tak mocno wżerają się w głowę, że za każdym razem gdy słyszysz dźwięk, imię czy wydarzenie związane z fabułą, wracasz myślami czy emocjami do takiego tytułu.
Postaram się w miarę rzetelnie przedstawić jedno z moich ulubionych anime.
Co nie znaczy jednak, że jest to jedno z moim zdaniem, najlepszych.
Widzicie tu pewien dysonans?

Przybliżenie fabuły bez straty dla tych, którzy anime nie znają, jest dla mnie zawsze zadaniem karkołomnym. Postaram się jednak nakreślić wstęp:

Dwóch licealistów, o niezwykłym intelekcie i niespotykanych warunkach społecznych – poznajcie Toujiego Hisamiego (Twelve) i Aratę Kokonoe (Nine). Chłopców, którzy działając pod pseudonimami Sfinks postanowili postawić świat na głowie. Dołączają oni do liceum w Tokio. I mimo, że wybór szkoły nie jest przypadkowy, a oni dołączają do niej tylko na chwilę, to ta chwila wystarcza by przypadkiem natknąć się na Lisę Mishimę i wciągnąć ją w wir wydarzeń, których mimo wybitnego intelektu żaden z nich nie planował.
Nine introwertyk


Lisa to dziewczyna, która jest regularnie zastraszana i dręczona przez koleżanki ze szkoły. Jej sytuacja rodzinna sprawia, że jest zahukana, stłamszona i nie potrafi sobie radzić z problemami. W sytuacji gdy szkolne koleżanki próbują zaserwować jej kąpiel w basenie ratuje ją chłopak, który odwraca sytuację. W tych mało sprzyjających okolicznościach Lisa poznaje Toujiego, który obdarza ją uśmiechem ciepłym jak słońce, oraz Aratę o spojrzeniu zimnym jak lód.
Chłopcy mimo determinacji, bezwzględności i skrupulatnie realizowanego od lat planu przygarniają pod swe skrzydła mało przydatną osóbkę, która potrafi sknocić wszystko. Po pierwsze ucieka z domu, nie mogąc znieść niestabilnej i nadopiekuńczej matki. Po drugie pozwala sobie na wtykanie nosa w nie swoje interesy, po trzecie jedyne co robi naprawdę perfekcyjnie – ściąga do siebie pecha, przez co nadzieje i plany chłopców mogą mocno ucierpieć. Tu zaczyna się historia, której biegu dziewczyna na pewno się nie spodziewała. Historia Sfinksa, opowieść o terrorystach, przyjaźni, ideach, złamanym dzieciństwie i o tym, jak niewiele potrzeba, by zatrząść całym Tokio.




Twelve dowcipniś


Fabuła jest skupiona właśnie wokół Lisy i z jej perspektywy najczęściej jesteśmy świadkami wydarzeń. Historia o wielkim, moim zdaniem, potencjale bardzo wiele przez to traci.
Pomysł na serię skupioną wokół dwóch wyrazistych postaci, których nie można jednoznacznie określić czy stoją po stronie dobra czy zła, a którzy swoją historią wkupują się w łaski widza – kapitalne! Ale geniusz tego zabiegu zabito szybciutko płaską i odrealnioną dziewuszką. Postać Lisy w moim odczuciu miała na celu nadać wiarygodności postaciom Dziewiątki i Dwunastki, ale tylko zaszkodziła serii. Skupienie się wokół chłopców, którzy dla świata nie powinni istnieć, a którzy wyrywając się ze szponów systemu potrafią na własną rękę sparaliżować całe Tokio, mając sobie za nic moralność, policję czy przeszkody byłoby zdecydowanie lepszym wyjściem. Tymczasem autor, Shinichirou Watanabe, podał nam papryczki chilli i przeterminowanego ptysia. Fe.

Historia jest bogata w pseudo-zagadki, które są polem walki Dwunastki i Dziewiątki, i to jest moim zdaniem kolejny słaby punkt serii. Faktycznie, zagrania wciągają, ale widziane z perspektywy wydają się płaskie, a ich rozwiązania uproszczone. Jesteśmy wciągani w wir wydarzeń bazujących na pozór bardzo skomplikowanych schematach, by nagle ni z gruszki ni z pietruszki obdarzony wybitną intuicją (i dodatkowymi umiejętnościami jak na przykład wiedzą z zakresu literatury grackiej!) gliniarz rozgryzł to na poczekaniu, serwując nam rozwiązanie jak na tacy.

Ogólnie bohaterowie sprawiają, że mam totalnie mieszane uczucia. Z jednej strony Chłopcy podbili moje serce od razu (raz – dostałam bisha, dwa – mamy do czynienia z wariatami, jakby nie patrzeć) a z drugiej strzałem w kolano była zdecydowanie Lisa. Kolejna istotna osoba to postać detektywa, Kenjirou Shibazakiego, który w pewien sposób jest irytujący, ale przypada do gustu: jest z krwi i kości. Ma swoje słabości, bywa porywczy i potrafi się wahać, w czym nie przypomina klasycznego detektywa idealnego. W pewnym momencie na scenę wydarzeń wkracza kolejna ciekawa postać - Five, która jest agentką FBI i dawną towarzyszką chłopaków, którą polubiłam bardzo (raz – jej postać bardzo różni się od typowo japońskiego obrazu dziewczyny, dwa – mamy do czynienia z wariatką, jakby nie patrzeć), mimo że z polubieniem damskich postaci mam zazwyczaj duże problemy.



Ocena fabuły sprawia mi duży problem. Kategoria wiekowa, poruszany temat czy zapowiedzi nastawiły mnie na to, że będę się zanurzać w naprawdę ambitny, ciężki klimat. Tymczasem jest to kawałek pseudo-detektywistycznego animca o zachwianej emocjonalnie młodzieży w którym wątki emocjonalny, detektywistyczny, zagadki i pobudki pomieszały się całkowicie. No bo jakże ambitnym trzeba być by w 11 odcinków wepchać ataki terrorystyczne, niespełnionego detektywa, furiatkę z US, nawiązania do kultury greckiej i skandynawskiej, kradzież plutonu, videobloga, kulinarną łamagę, bishowatego emo i sadystycznego ADHD-ka, zmowę państwowych urzędników czy tajemniczy sierociniec (kolejność randomowa)?!
Nie twierdzę jednak, że całość jest zła. Bez tonu prześmiewczego: plusem jest zastosowanie w fabule mediów społecznościowych, wprowadzenie postaci, która robi niespodziewany punkt zwrotny czy nietypowy rys bohaterów. Jednak wybiórczość dobrych elementów to zbyt mało by mówić, że całość jest dobra. Bardzo przyjemnie się ogląda sam początek serii, który mocno podsyca apetyt, ale czy zostaje on zaspokojony? Widać, że ktoś miał pomysł i bardzo się starał, ale nie do końca wiedział w którą stronę zmierza.



Jedno z ciekawiej zastosowanych ujęć
szczegółowe i bogate tła






Za co wielki, wieeelki plus? Zdecydowanie za animację. Obrazy, tła a nawet zastosowane kolory są totalnie urzekające.

Animacje są płynne i dynamiczne. Ktoś najwidoczniej bardzo chciał ratować dzieło Watanabe i nadrobić jego marmoladę fabularną umiejętnościami graficznymi. Zatłoczone ulice, budynki, pojazdy – wszystko jest dopieszczone bardzo szczegółowo. Zwrócono uwagę na ubiór postaci, czy dobór dodatków. Bohaterowie posługują się najnowocześniejszymi gadżetami,takimi jak laptopy, smartfony, słuchawki – każdy z tych przedmiotów wygląda świetnie – nic mnie bardziej nie razi niż kartoflo-fon zamiast telefonu używany przez bohatera. Tutaj znów wielki ukłon w stronę drobiazgowości animacji.



Do tego tytułu ściągnął mnie jakiś gif,na który wpadłam odwiedzając wujka google. Idąc tropem ładnej animacji wpadłam na krótki opis serii, w którym moją największą uwagę wzbudził opis OST.

Za muzykę odpowiada Yoko Kanno, której nazwisko nic mi jeszcze kilka miesięcy temu nie mówiło, gdyż nigdy na kompozytorów nie zwracałam uwagi, ale które na pewno wielu skrupulatnych fanów anime doskonale zna. Ścieżka dźwiękowa jest zwyczajnie kapitalna. Począwszy od openingu, utworu 'Trigger' w którego powstanie włączył się Yuuki Ozaki z grupy Galileo Galilei (swoją drogą, również godne polecenia!) przez dokładnie dwie płyty OST aż po ending 'Dare ka, Umi wo' (współpraca z Aimer) - wszystko jest podane ze smakiem, wyczuciem i w sposób nieodbiegający od nowoczesnego, dorosłego wydźwięku anime.
Swoją drogą, oprawa graficzna openingu zasługuje na osobny akapit.


Utwory są bardzo dobrze zestawione z fabułą, nie przyćmiewają jej, a tylko delikatnie podkreślają same usuwając się w cień tak zwinnie, że często są ciężkie do zauważenia. Kawałki muzyczne są utrzymane w klimacie jazzu, muzyki elektronicznej, alternatywnej, rocka. W żaden sposób nie są podobne do zwyczajowo używanych przy seriach anime typowych utworów, a opening i ending są miłą odskocznią od lukrowo-popowych czy hard-coreowych utworów.
Pokuszę się o wysunięcie tezy, że nawet jeśli komuś sam tytuł nie bardzo przypadnie do gustu, to z powodzeniem można mu polecić samą ścieżkę dźwiękową, która moim zdaniem może być produktem samodzielnym.


Uogólniając:
Mam całą masę zarzutów do tego tytułu, ale jest też kilka dobrych i mocnych elementów, które mnie kupiły. Owszem, wiele rzeczy można było zrobić czy poprowadzić inaczej, co nie zmienia faktu, że Zankyou No Terror jest swego rodzaju bardzo wyjątkowym tytułem – począwszy od poruszanej tematyki, przez ciekawą budowę głównych postaci, dzięki oprawie audiowizualnej na najwyższym poziomie aż po zakończenie, które...
No właśnie? Które, co?
Ciekawa jestem, czy mimo tego wszystkiego złego i dobrego czym was uraczyłam w tej recenzji ktokolwiek będzie chciał dociec, jak kończy się zabawa w terrorystów dwóch młodych chłopców i jednej zagubionej duszyczki?



"Osobiście potrafię wybiórczo ignorować słabe elementy animu - wtedy udaję, że tego nie ma, a cała seria jest nagle bardzo cacy." Więc, kiedy tylko mogę – polecam to anime - z nadzieją, że gdy ktoś przymknie oko od czasu do czasu na to, co ja to da się ponieść klimatowi i muzyce, zżyje się z postaciami Dwunastki i Dziewiątki, i razem z nimi będzie obserwował jak współczesny świat przewraca się do góry nogami.



Oceń artykuł:
Komentarze
Nie posiadasz zezwoleń do pisania komentarzy.
Od najstarszych Strzałka w dół Od najnowszych Strzałka w górę
0
Bezimienny 23 Lipca 2016r. 12:12
Może to i głupie... ale przeczytawszy tą recenzję mam ochotę obejrzeć tego animca jeszcze raz, żeby przypomnieć sobie dlaczego mi się podobał :D
0
GimmeCookies 20 Lipca 2016r. 15:42
przeczytałam "czy dwóch nastolatków może być razem" i przez chwilę pomyślałam że to może być shounen ai xDD
1
Abstrackt 20 Lipca 2016r. 12:43
Ogólnie 12/10, super recenzja. Tylko popraw to "Twelwe" :D
1
konsta 20 Lipca 2016r. 18:16
Dżiz, dzięki, ale wiochę zrobiłam :D <nigdy więcej pisania tekstów 1 w nocy! ^^ >
0
Tsukuyo 20 Lipca 2016r. 12:29
W tym anime kuleje wszystko oprócz muzyki
BARDZO BRZYDKI SPOILER, OPANUJ CIEKAWOŚĆ
Ale i tak ogląda się z coraz większym zaciekawieniem... To chyba właśnie ten wielki talent Watanabe - potrafi utrzymać widza przy ekranie. Artykuł mi się podoba, bo prawie w całości podzielam twoje zdanie. :P Też się kiedyś pokusiłam o recenzję tego, podlinkowałabym, ale jeszcze jakiegoś warna dostanę za reklamę innych stron xD
0
konsta 20 Lipca 2016r. 12:37
<edit:NIE KLIKAJCIE W POWYŻSZY SPOILER!>


wrzuć linka na priva! *.*
1
Karasu 20 Lipca 2016r. 20:09
*Karasu wszystko widzi* ;p
0
konsta 20 Lipca 2016r. 20:50
*Karasu wszystko pierze* :D
0
Raziz 21 Lipca 2016r. 16:30
Psiakrew! Po co otwierałem ten spojler -.-
0
Kiona 21 Lipca 2016r. 17:58
Ten sam problem </3
0
BlueRaven 6 Sierpnia 2016r. 22:03
Jaki tam był błąd? O.o ślepa jestem ._.
1
fordcat 20 Lipca 2016r. 11:58
Fajnie napisane. Jak zwykle ze szczyptą sarkazmu i umiejętnym wskazaniu głównych plusów i minusów. Sięgnięcie po temat twórców muzyki jest strzałem w 10 i być może zachęci niektórych do zapoznania się z ich twórczością. Liczę na następne recenzje. :)
1
Cezi 20 Lipca 2016r. 10:49
Nie lubię długich komentarzy, także 10/10, choć "Układ graficzny" że tak powiem trochę pobolewa, ale to może tylko przy moim motywie i rozdzielczości ekranu, dlatego nie uwzględniłem przy ocenie :P
1
konsta 20 Lipca 2016r. 11:36
Dzięki wielkie Cezi za ocenę ^^ a co do układu, widzisz, on zazwyczaj mi zajmuje zdecydowanie najwięcej czasu. Teoretycznie żadna linijka nie jest przypadkowa, wszystko na podglądzie sprawdzone - a tu nagle bam! Gdy publikuję i tak wszystko zaczyna żyć własnym życiem. Ale ja to rozgryzę, słowo, i będzie już tylko lepiej (mam nadzieję)!
1
Cezi 20 Lipca 2016r. 13:47
Tak to jest że po wstawieniu dochodzi jeszcze po prawej "autor" itp. co w podglądzie nie jest uwzględnione :p Ja zawsze po zapisaniu jeszcze z 3 razy poprawiam linijki
Nie posiadasz zezwoleń do pisania komentarzy.
Strona fanów japońskiej popkultury On-Anime 2009 - 2024
Napędzana przez autorski skrypt On-Anime 4, wykonany przez jednego z największych leni na świecie.