Moja historia z anime rozpoczęła się od Naruto i to właśnie do tego anime mam największy sentyment, co jest dziwne biorąc pod uwage fakt, że nienawidzę tasiemców. Potrafiłam spędzać całe noce na oglądaniu odcinków, które nie tylko ciekawiły, bawiły, ale też wzruszały i uczyły. Jeden cytat z Naruto mam nawet wybity na niesmiertelniku. Warto też wspomnieć o muzyce, która według mnie była idealnie dopasowana do tego, co działo się na ekranie.
Drugim anime, które bardzo przypadło mi do gustu było SAO. Sama dużo kiedyś grywałam, więc anime idealnie wpisywało się w moje klimaty. Dałam mu szansę i nie żałowałam. Fakt, że historia powinna skończyć się po 15 odcinku, bo późniejsze nie były już tak dobre. Mimo wszystko obejrzałam do końca, choć musze przyznać, że zrobiłam to bardziej z sentymentu niż z ciekawości. Pamiętam, że to anime skłoniło mnie do naprawdę długich rozmyślań o "życiu w sieci", z których zrodził się pomysł na pracę magisterską.
Postanowiłam, że nie będę zanudzać i napiszę tylko o trzech anime, więc pora na ostatnie miejsce. I przyznam, że ciężko mi zdecydować między Ano Hi Mita Hana no Namae wo Bokutachi wa Mada Shiranai a Shingeki no Kyojiyn. To dwa rózne tytuły o całkowicie odmiennej tematyce. Pierwsze niesamowicie mnie wzruszyło, i to nie tylko pod koniec. To nie anime typu "10 odcinków sielanki, a w 11 dla odmiany sobie popłaczesz." Pamiętam, że momenty wzruszenia pojawiały się znacznie częściej i zapewne dlatego anime tak wryło się w serducho i pamięć. Historia, która porusza odpowiednią strunę, odpowiadającą za najglębiej zakorzenione uczucia – przywiązanie, tęsknotę, pragnienie bliskości... Smutne, ale zarazem piękne.
Drugi tytuł dał mi coś, czego potrzebowałam w danej chwili - przywrócił wiarę w ludzką siłę, w siłę charakteru i wolę walki, nawet w momencie gdy wydaje się, że wynik jest z góry przesądzony. To anime, przy którym powinien pojawić się przycisk "NASTĘPNY" by można było natychmiastowo włączyć kolejny odcinek. A już najlepiej, gdyby dało się oglądać "ciurkiem".
Z dobrymi anime jest jak z dobrymi książkami. Kiedy przeczytasz coś naprawdę dobrego, każde kolejne książki postrzegasz przez pryzmat tej poprzedniej i często gęsto porzucasz w połowie, bo brakuje ci "tego czegoś". Jestem właśnie w takim momencie. Dlatego mam nadzieję, że temat się rozwinie i będę mogła czerpać z niego inspirację. :)
_________________