Okay, to będzie dziennik zabójcy prowadzonego przeze mnie w grze The Elder Scrolls IV: Oblivion. Ostrzegam więc, że znajdzie się tu masa spoilerów dotyczących organizacji nazwanej przez twórców Mrocznym Bractwem (Dark Brotherhood). Tłumaczę sam wszystkie nazwy z angielskiego na polski i to jest (oprócz samej psychologii i postrzegania postaci, które to będzie kluczowe wszak dla jej dziennika) w zasadzie cały mój wkład w fabułę tego tekstu. Wszelkie prawa do firmy Bethesda Softworks, będącej producentem gry. Jeszcze raz ostrzegam przed natłokiem spoilerów i zapraszam do lektury.
Postać: Mroczny Elf, były więzień Imperium (zbieg), mężczyzna. Specjalizuje się w cichym, niezauważonym przemieszczaniu, alchemii, ostrzach tradycyjnych, krótkich typu sztylety i miecze. Zna podstawy retoryki, kupiectwa, magii iluzji.
Uwagi: Troszkę nie pasuje mi system dat w tej grze. Kiedy zaczynałem przygodę był ten sam dzień, kiedy ją kończyłem, a postać sporo podróżowała w międzyczasie. No ale ok, to nie jest esencja tekstu. Tak czy inaczej w ramach pytań o cokolwiek zapraszam do tematu później, a teraz do lektury.
Spoiler"Słodka Matko, słodka Matko, ześlij mi swoje dziecko,
bo grzechy niegodnych muszą zmyć lęk i krew."
Turdas, Ostatnie Zbiory 30, 3E433
... I gdy ostrze mojego sztyletu wpijało się w szyję legionisty byłem niemal pewny, że ktoś, lub coś, mnie obserwuje. Oczywiście zbadałem okolicę, ale nie znalazłem śladów czyjejkolwiek obecności. Schowałem więc ciało i zabrawszy, co wartościowe zniknąłem z miejsca morderstwa. Karczmarz z wioski Aleswell, Diram Serethi, miał u mnie dług, więc przejeżdżając obok postanowiłem odwiedzić jego tawernę z zamiarem nabrania sił na dalszą podróż. Tak daleko za bramami Imperium nie ma możliwości, by ktoś mnie wytropił w przeciągu kilku dni, oczywiście zakładając, że ktokolwiek zacznie mnie szukać. Przecież śmierć jednego przypadkowego legionisty nie powinna mieć echa.
W środku nocy obudził mnie głos. Cichy, spokojny pomruk, niemal szept, mężczyzny. Przedstawił się on jako Lucien Lachance, Mówca Czarnej Dłoni, wysoko postawiona osoba w Mrocznym Bractwie. Mnie z kolei nazwał mordercą. Odbiorcą żyć, zbieraczem dusz. Nie miałem pojęcia, skąd wiedział o moim zabójstwie. Szybko jednak uznałem to za mniej ważne na ten moment, gdyż złożył mi propozycję i nie wspomniał o ujawnieniu mojego czynu. Lachance podarował mi sztylet głodny krwii, Ostrze Nieszczęścia, i zlecił zabójstwo człowieka o imieniu Rufio w Gospodzie Pod Złym Omenem. Nakarmię dziś dziewicze Ostrze Nieszczęścia posoką starca. Czuję, że jest mi... nam, mnie i Rufio, to pisane. Nadchodzę, Rufio...
Rufio nie żyje. Gdy tylko starzec zasnął upewniłem się, że więcej się nie obudzi, a jego dusza wyląduje w Pustce, by służyć Sithisowi. Ostrze Nieszczęścia posmakowało krwi, a ja powróciłem do Aleswell, by dopełnić mojego włączenia do rodziny Mrocznego Bractwa. Mimo, że jestem tak podekscytowany wszystkim, co się dzieje kładę się spać. Jest późno, a ja mam za sobą długą, trudną podróż. Poza tym Mówca obiecał skontaktować się ze mną właśnie wtedy, gdy zasnę.
Stało się! Lucien Lachance podał mi lokalizację Sanktuarium Mrocznego Bractwa, jestem w drodze do Cheydinhal, by moja inicjacja się dokonała w samym jego sercu, w obecności mojej nowej rodziny. Gdy dotrę na miejsce mam szukać Ocheevy.
Dotarłem na miejsce. Zgodnie z instrukcjami Mówcy nacisnąwszy na klamkę usłyszałem pytanie. "Jaki jest kolor nocy?" odpowiedziałem zgodnie z wskazówkami: "Krwawy, mój Bracie." Blokada ustąpiła, a ja mogłem wejść.
Wszyscy witali mnie tak ciepło! Chyba tylko Khajiit nie uśmiechał się na mój widok, ale w rzyci tak po prawdzie mam opinię wyrośniętego kota.
Vicente Valtieri, wampir, będzie dawał mi zlecenia. Pierwszym jest zabójstwo kapitana piratów z statku dokującego w dzielnicy Imperium. Przenocuję w Sanktuarium, a o świcie ruszam wypełnić kontrakt.
Freedas, Ostatnie Zbiory 31, 3E433
Kapitan statku Maria Elena, Gaston Tussaud, nie żyje. Zamordowałem go w jego komnatach, do których dostałem się wejściem od strony balkonu. To było proste. Zbyt proste. Mam nadzieję, że kolejne Kontrakty okażą się ciekawsze i będą stanowić większe wyzwanie.
Nie zawiodłem się. Zabójstwo leśnego elfa, Baelina, właściciela posesji w Brumie, było iście ciekawe oraz stanowiło wyzwanie. Sam elf nie byłby trudnym do pokonania przeciwnikiem, ale jego śmierć miała wyglądać jak wypadek. Nie mogłem więc zabić jego ochroniarza, przygłupawego chłopa, a sam cel miał zostać wyeliminowany w konkretny sposób. Wampir poinstruował mnie, że nad ulubionym fotelem elfa znajduje się ozdoba naścienna, której to umocnienia mogę poluzować tak, by spadły mu na głowę. Upozorowałem śmierć elfa, a ten głupi chłoptaś, ochroniarz, nawet nie podejrzewał mojej obecności. Wszystko poszło zgodnie z planem, więc wróciłem do Sanktuarium bez przeszkód.
Następny Kontrakt to mroczny elf, którego spotkałem w celi. Valen Dreth. Zadanie byłoby proste, gdyby nie jeden szkopół. Elf nadal jest w celi, z której ja uciekłem. Więzienie jest chronione przez legnionistów, a ja, by otrzymać moją premię, mam zabić tylko cel - Valena Dretha. Wyruszam o świcie.
Ogień Serca 2, 3E433
Pieprzone pochodnie. Kontrakt nie był łatwy, ale nauczyłem się sporo o poruszaniu niespostrzeżonym. Valen, cel, nie żyje. Przyznaję, że bardzo satysfakcjonująca i radująca serce to dla mnie wieść. Kawał gnoja nie zasługujący, by żyć.
Następny Kontrakt jest specjalny. Miast zabić cel mam upozorować jego śmierć. Dlaczego? Kiedy nie wiadomo, o co chodzi, rzecz leży w pieniądzach. Francois Motierre jest dłużnikiem jakichś awanturników. Nie moja to sprawa. Wyruszam tym razem o zachodzie słońca. Kontrakt wypełniam za dnia.
Ogień Serca 4, 3E433
Nudy. Żadnej prawdziwej śmierci, banalny Kontrakt. Valtieri mianował mnie Egzekutorem Mrocznego Bractwa oraz zaoferował przemianę mnie w wampira, Łowcę Nocy. Odmówiłem.
Od teraz Kontrakty zleciać mi będzie Ocheeva.
Middas, Ogień Serca 5, 3E433
Elf w Imperium zabity. Głównie dzięki mojej umiejętności retoryki. Zaczynam się poważnie nudzić przy tych Kontraktach.
Ach, tak! Nareszcie! Ocheeva zleciła mi zatrucie chorego przywódcy najemników! Muszę przekraść się między bandą uzbrojonych po zęby wojowników i zabić ich przywdódcę. Wyruszam natychmiast.
Ogień Serca 5, 3E433
Proste, ale poważne zadanie wymagające precyzji. Roderick, przywódca najemników, nie żyje.
Ogień Serca 6, 3E433
Kolejny Kontrakt polegał na wodzeniu za nos ofiar. Miałem zabić wszystkich uczestników przyjęcia i pozostać nieujawniony aż do końca i tak też zrobiłem. Najpierw zginęła Matilda - nie polubiłem jej, nie chciałem mieć z nią do czynienia. Po upływie chwili zabiłem Dovesi, mroczną elfkę. Nawet z nią nie rozmawiałem, po prostu przebudziła się, gdy zabijałem pierwszą ofiarę i musiała umrzeć. Później zabiłem Primo, młodzieńca z bogatej rodziny. Krzyczał zbyt głośno, nie chciałem z nim kooperować. Uciszyłem go więc. Neville był następny. Uznałem, że wykorzystam siłę Norda Nelsa i pozwoliłem mieszkańcowi Skyrim sprzątnąć byłego legionistę, Nevilla. Na koniec wbiłem sztylet w plecy Norda i wyszedłem, wypełniając tym samym kontrakt co do joty. Ostatnio edytowany przez Louvaine 27 Lutego 2013r. 11:32, W całości zmieniany: 5
_________________
"Kiedys zobaczysz, pokaze Ci, jak ten swiat lsni."