Ukryta zawartośćPierwsze koty za płoty.
Po jedzeniu atmosfera wyraźnie się rozluźniła.
Nie wykluczam, że alkohol miał w tym swój udział.
Zamieszałam delikatnie szklankę z jasno niebieskim drinkiem.
Przelotnie pomyślałam o tym, co by na naszą imprezę powiedziała Programistka.
Musiała się spodziewać, że skorzystamy z okazji, jaką stwarzała wolna chata.
Pamiętała też o urodzinach Przemka.
Świadczyła o tym sporych rozmiarów przesyłka ze sklepu muzycznego, która przyszła po południu.
Prezenty ułożyłyśmy z Łucją na stoliku do kawy, w rogu salonu.
Póki co Przemek nie kwapił się do ich otwierania.
A musiał je widzieć.
Wybrałyśmy najbardziej krzykliwe z możliwych opakowań.
Zgarnęłam widelczykiem resztkę tortu z talerzyka z kucykami.
Uśmiechnęłam się do siebie, przynajmniej nie będzie trzeba zmywać.
A i tort okazał się nieziemsko dobry.
Nie podejrzewałam, żeby Nerwus maczał w tym palce.
Widać pani Grażynka czuwa.
Kuba usiadł obok mnie.
Zupełnie jakby przeczuwał, że o nim myślę.
Co właściwie myślałam o tym dziwnym chłopaku?
Nie mam pojęcia.
Przyzwyczaił mnie, że przy nim nie można niczego być pewnym.
Jak tylko wydawało mi się, że wiem jaki jest, zmieniał się dosłownie na moich oczach.
A teraz siedział tak blisko, a jednocześnie był między nami jakiś dystans.
Unikał mnie od powrotu z Trójmiasta.
Zupełnie jakby nie podobało mu się to, jak się tam odsłonił.
- Imprezka-niespodzianka, nie podejrzewałem cię o takie zabawy.
- A ja nie spodziewałam się, że dorabiasz w cukierni.
Wzruszył ramionami.
- Matka mnie prosiła, a ty oczywiście zapomniałaś o torcie. - Kąciki jego ust zadrgały lekko.
Złośliwa gadzina.
Utkwiłam wzrok w drinku.
- Nie zaprosiłam cię, bo... - Sama nie wiem dlaczego poczułam potrzebę wyjaśnień.
Co niby miałam mu powiedzieć?
Z nim nigdy nie wiadomo.
Z jednej strony pojawia się zawsze, kiedy potrzeba.
A jednak nie należy do naszej paczki.
Jest zawsze z boku.
Jakby się trzymał jakiejś niewidzialnej granicy.
Zerknęłam na niego.
Blond czupryna lśniła w nikłym świetle.
Nadal rozczulająco krzywa.
Mimo, że siedział nieruchomo nie było w nim krztyny wyciszenia i spokoju.
Zawsze kojarzył mi się z jakimś żywiołem.
Wiecznie w ruchu.
Jeśli nie pędził on, to jego myśli na pewno.
- Daruj sobie. - Uciął moje starania złośliwym tonem - To bez znaczenia.
Patrzył na pogrążone w rozmowie dziewczyny.
Przycupnęły na kanapie i o czymś zawzięcie dyskutowały.
Oliwia i jej siostra.
Śmiesznie się to życie układa.
Nie potrafiłam nazwać tego, co widziałam w niebieskich oczach.
Nic nowego.
Człowiek - Zagadka.
Chyba to mnie w nim pociągało.
Brak oczywistości.
Z drugiej strony męczyło mnie przeświadczenie, że wszelkie próby oswojenia tego wariata spełzną na niczym.
Zupełnie nie wiem, dlaczego w ogóle o tym myślałam.
Przecież nie chciałam z nim być.
Chyba.
Z nikim nie chciałam.
Ciekawe czy podoba mu się Oliwia.
A może jej siostra?
Pewnie tak.
Były w typie dziewczyn, które nie narzekają na powodzenia.
A mimo to, Wilk zainteresował się taką sierotką.
Przeniosłam spojrzenie na Darię, która niepewnie przysiadła na krześle i sączyła drinka.
- Jak się czujesz? - Spytałam z pozoru bez większego zainteresowania.
Widziałam jak się spiął.
Ciekawe czy on kiedykolwiek jest rozluźniony.
Przed oczyma stanął mi obraz śpiącego Nerwusa.
Zupełnie inny człowiek.
Może to ta gorączka.
Przyglądał mi się uważnie, a jego oczy zmieniły się w wąskie, czujne szparki.
- Jeśli oczekujesz podziękowań... - Wysyczał.
Parsknęłam śmiechem.
- Gdzieżbym śmiała. Chcesz tortu? Naprawdę dobry.
Zatkało go.
Pewnie spodziewał się zupełnie innej reakcji.
Pan artysta.
Mądrala.
Jeśli wydaje mu się, że mnie zna, to pora wyprowadzić go z błędu.
Nie czekając na odpowiedz dołożyłam mu ciasta.
Zawahał się.
Zupełnie jakbym proponowała mu placek ze strychniny.
Nieufne bydle.
- Chciałabym w przyszłym roku chodzić na kółko plastyczne, podobno papiery trzeba złożyć już w maju.
Przez chwilę obracał w milczeniu widelczyk.
Widziałam emocje kłębiące się w tych jego niebieskich gałach.
Gdybyś ty, Nerwusku, nie miał takiego wrednego charakteru...
Taa, zapewne wtedy chodziłyby za nim stada dziewczyn.
A tak, każdy trzyma dystans.
- Nie wiedziałem, że interesują cię takie rzeczy.
- Przecież ty nic o mnie nie wiesz. - Tym razem to ja posłałam mu złośliwy uśmiech.
Przełamał się i delikatnie ukroił kawałek tortu.
Jadł powoli i z jakąś taka elegancją, że nie mogłam oderwać od niego spojrzenia.
To zupełnie nie pasowało do faceta, który bez wysiłku potrafi obezwładnić znacznie większego przeciwnika.
Z jednej strony chłopak w postrzępionych, poprzecieranych jeansach.
Z niedbałą, zadziorną czupryną.
O fizjonomii podwórkowego zawadiaki, wiecznie szukającego guza.
A z drugiej, cholernie inteligentne spojrzenie, dusza artysty i jakaś niepokojąca, delikatna elegancja.
Choćby sposób w jaki pachniał.
Żaden siedemnastolatek tak nie pachnie.
Nie żebym wąchała wszystkich.
Ale ten idiota, nawet uwodził zapachem.
Kiedyś się dowiem co to za woda.
Kiedyś go rozgryzę.
Nie mam pojęcia, w którym momencie zalęgło się we mnie to twarde postanowienie.
Nie mniej objawiło mi się nad kawałkiem tortu i wydało czymś oczywistym.
- Będziesz musiała przygotować teczkę, chyba że masz.
- Nie mam, nie wiedziałam, że trzeba.
Posłał mi firmowy uśmiech pana Mądrali.
- Trzeba. W dodatku to nie może być byle co.
- Ależ ty masz o mnie pochlebne zdanie.
- Jakoś nie podejrzewałem cię o takie skłonności.
- Nie wyglądam? - Spojrzałam mu bezczelnie w oczy.
Skąd u mnie taka odwaga?
Igranie z nim było wciągające.
Przełamywało w mnie bariery nieśmiałości.
Nie zastanawiałam się nad tym, jak mnie oceni.
Nie miało to dla mnie większego znaczenia.
Już się odsłonił.
Po trójmieście wiem, że w jakiś sposób mu zależy.
Kwestia czasu, nim odkryję o co Newruskowi chodzi.
Nie miał szansy podjąć gry, bo tuż nad nami zmaterializował się Florian.
Jego zielone oczy błysnęły drwiną.
- Nie wiedziałem, że macie jakieś wspólne tematy.
- Sporo jeszcze nie wiesz. - leniwie odgryzł się Nerwus.
- Kubusiu, może byłbyś tak miły i zobaczył, czy nie ma cię gdzieś indziej.
- Chyba ci się coś pomyliło. - Poczułam nagłą złość - Twoja Oliwia siedzi tam.
Zaprosiłam go, tak.
Chciałam to wszystko jakoś naprostować.
Ale nie byłam jego własnością.
Nie miałam zamiaru bawić się w żadne trójkąty.
Ku mojemu zaskoczeniu Kuba wstał powoli.
- Skoro tak ładnie prosisz. - Wymruczał delikatnie przesuwając dłonią po ramieniu Florka.
O mój boże.
Co to właściwie było.
Poczułam falę gorąca.
Ten idiota nie potrzebował nawet riposty, żeby całą sytuację skierować przeciw Intruzowi.
Nie pozostawił nikomu czasu na reakcję, po prostu zniknął.
Byłam zakłopotana.
Czułam się totalnie nie na miejscu.
Jakbym nie była świadkiem dowcipu, a gorącej sceny między kochankami.
Może nie zrobiłoby to na mnie takiego wrażenia, gdyby któryś z nich parsknął śmiechem.
Obrócił wszystko w żart.
Zamiast tego Florian mruknął:
- Musimy pogadać.
Gdyby nie ten pieprzony tort w życiu by tam nie polazł.
Zresztą, nikt go nie zaprosił.
Niczego innego się nie spodziewał.
Ten cholerny wyjazd do Trójmiasta zupełnie go rozstroił.
Był na siebie wściekły, że tak się odsłonił.
Teraz miała nad nim przewagę.
Kwestia czasu, gdy z niej skorzysta.
Czuł, że dał się złapać.
A tacy jak on, wyjątkowo źle znoszą wszelkie próby ingerencji w ich wolność.
Jednak poszedł.
Nawet został, bo głupio było się tak po prostu zmyć.
Przynajmniej coś zjadł.
Nie było to co prawda nic specjalnego, ale uwolniło go od widma gotowania.
W końcu, kiedy mógł się ulotnić zadziałała jego przekorna natura.
Skorzystał z okazji i dosiadł się do niej.
W tej cholernej, delikatnej tunice z błękitnej koronki wyglądała jak marzenie.
W jego głowie błyskawicznie powstał obraz.
Wyobraźnia wymalowała go w najdrobniejszych szczegółach.
Może uda mu się, namówić ją na pozowanie.
Może, jeśli napatrzy się dzisiaj, nie będzie takiej potrzeby.
Spojrzała na niego.
Nigdy nie będzie w stanie oddać jej spojrzenia z pamięci.
Miała rację, nie znał jej.
A jednocześnie owładnęła nim paląca potrzeba poznania.
Choćby kawałka.
Jakiejś części intrygującej układanki.
A potem zadała pytanie, z pozoru niewinne, które obudziło w nim wszystkie wspomnienia z Trójmiasta.
Zalała go fala złości.
Wiedział, że głupio zrobił zostając.
Nie powinien był pozwolić, żeby się nim zajmowała.
Zrobiło mu gorąco na wspomnienie jej chłodnych dłoni, błądzących po jego nagich plecach.
Cholerna maść rozgrzewająca do końca życia będzie mu się kojarzyła z tą dziewczyną.
Starał się zachować dystans.
Zapomnieć.
Nic z tego.
Nakręcił się i zafiksował.
Sprawa przegrana.
I może ta nagła zmiana tematu z jej strony pomogłaby, gdyby nie to, że zjawił się Florek.
Szlag by go trafił.
Nie mógł wybrać gorszej chwili.
Kłębiące się w Kubie emocje musiały znaleźć jakieś ujście.
Zrobił to, zanim zdążył pomyśleć.
Właściwie samo tak wyszło.
Głupia sytuacja sprzyjała niezrozumiałej chęci, jaka w nim tkwiła już od jakiegoś czasu.
Żeby go dotknąć.
Sprowokować.
To było silniejsze od niego.
Kiedy przesuwał dłonią po twardym ramieniu poczuł dziwny dreszcz.
Spowodowany nie tyle samym dotykiem, co iskrą w zielonych oczach.
- Zaraz dostanę po mordzie. - Pomyślał z rozbawieniem, a kiedy nic takiego się nie wydarzyło, z trudem zmusił się, żeby odejść.
Wyjść stamtąd jak najszybciej.
Musiał porozmawiać z Alą.
Nie potrafił tego wszystkiego tak zostawić.
Nie chciał.
A jednak przyszedł z Oliwią.
Wiedział, że to w jakiś sposób pieczętuje koniec.
Wydawało mu się, że ona to zaakceptowała.
A może po prostu przyjęła do wiadomości, tak jak informacje o pogodzie.
Zarejestrowała, ale nadal nie wiadomo, co o tym myśli.
Chciał poznać te myśli.
Chciał wiedzieć, co czuje.
Musiał z nią porozmawiać.
Jak na złość Nerwus zawsze kręcił się w pobliżu.
Albo Oliwia.
W końcu się zdecydował.
Przecież po to tu przyszedł.
Do przegonienia Nerwusa wystarczyło parę słów.
Od razu pomyślał, że za łatwo mu poszło.
A potem ten idiota odwalił coś takiego.
Niby to on pierwszy wtargnął w jego przestrzeń, ale nie przyszło mu do głowy, że Kuba to wykorzysta.
Ostatnie, o co go podejrzewał, to tego typu skłonności.
Ale jak w takim razie wyjaśnić łatwość, z jaką Nerwusowi przyszedł ten gest.
I co on sam ma o tym myśleć, skoro sprawiło mu to przyjemność.
Niech szlag trafi tego pajaca.
Co w nim takiego było, że człowiek przy nim głupiał.
Widział zaskoczenie w jego oczach.
A może to było jego własne.
Walcząc z obezwładniającą wręcz fają gorąca, złapał Aluśkę za rękę i pociągnął do jej pokoju.