Ukryta zawartośćNerwus obudził się wczesnym rankiem.
Nie było sensu próbować znowu zasnąć.
Przeciągnął się i wyszedł z namiotu.
Wczoraj rozbili dwa na tyłach domu.
Dziewczyny dostały pokój w pomarańczowej szkaradzie.
Postanowili zostać na kilka dni, przecież w końcu były wakacje.
Ala nastawiła się, że wrócą z Przemkiem.
Nerwus ziewnął i poczłapał do łazienki.
Wszyscy jeszcze spali, więc postanowił trochę pozwiedzać.
Ogród nie wyglądał tak źle, ale bawił się nim ktoś, kto ewidentnie nie miał w tym kierunku żadnego doświadczenia.
Wszedł do altanki i aż zgrzytnął zębami.
Kto normalny maluje łuszczącą się farbę?
Przecież to trzeba oskrobać.
Rozejrzał się w poszukiwaniu szpachelki, ale oczywiście nic takiego nie znalazł.
Odruchowo sięgnął po pędzel.
Z niesmakiem stwierdził, że nie został umyty po malowaniu.
- Co tu robisz?- Za jego plecami rozległ się znajomy głos.
No proszę, on też najwyraźniej miał problemy ze snem.
- Kontempluje. - Wzruszył ramionami. - Swoją drogą Przemek naprawdę powinien wrócić do miasta.
Rzucił pędzel na puszkę z farbą.
- Nawet nie oskrobał... - Mruknął Flo.
Nerwus parsknął.
- Jak było w górach? - Spytał od niechcenia - ominęło cię parę grubszych afer.
Zielone oczy zmroziły go.
Kuba zupełnie się tym faktem nie przejął.
- Twoja dziewczyna nie najlepiej to zniosła.
- Oliwia nie jest moją dziewczyną.
- A ona o tym wie?
- Gówno cię to obchodzi.
- A jednak. Skoro startujesz do Ali.
- Nic nie wiesz, Kubusiu.
- Wydaje mi się, że wiem więcej od ciebie, Flo.
Florian skrzyżował ramiona na piersi i posłał mu drwiące spojrzenia.
- A cóż takiego wiesz?
Blondyn przez dłuższą chwilę przyglądał mu się w milczeniu.
- Wiem, że jeśli jeszcze raz ją skrzywdzisz, przestanie być miło.
Zielone oczy błysnęły złością.
- Myślisz, że tego chciałem? Dla mnie to też było cholernie trudne.
- Nie wyglądało.
Czuł, że przegina.
Sam nie wiedział dlaczego go prowokuje.
Podobało mu się to.
Pamiętał, jak Florian patrzył na niego, kiedy go dotknął, wtedy na urodzinach.
Niby gówniarska zagrywka, a jednak wyszło całkiem inaczej.
Od tamtej pory zdecydowanie z dużo o tym myślał.
Musiał go naprawdę wkurzyć.
Zielone oczy dosłownie płonęły.
Kiedy Florian złapał go za gardło i przycisnął do ściany altanki, nie protestował specjalnie.
Drewniana konstrukcja zajęczała.
- Gówno wiesz. - Wycedził Florek przysuwając się bardzo blisko.
Jego palce zacisnęły się na szyi Nerwusa.
Kuba posłał mu drwiące spojrzenie.
- Wiem, że bawisz się Oliwią. - Powiedział cicho - wiem, że bawisz się Alą i wiem, że wtedy, na imprezie, podobało ci się.
Wczesne budzenie się weszło mu w krew.
Na obozie nie było czasu na marudzenie.
Trzeba było wstać, ogarnąć się i w drogę.
Seta niechętnie uchyliła oko.
- Chodź, przejdziemy się, podobno w okolicy jest jezioro.
Pies ziewnął szeroko wykazując się totalnym brakiem zrozumienia.
Mimo to, kwadrans później wędrowali raźnie polną drogą.
Rosa błyszczała na wysokich trawach, a miły wiaterek przyjemnie chłodził.
Florian pogrążył się w myślach.
Ten wyjazd spadł na niego całkiem niespodziewanie.
Zgodził się od razu, po części dlatego, że nie miał żadnych planów, no i nie chciał, żeby jechała sama z Nerwusem.
Właściwie nie do końca rozumiał, czemu przeszkadzała mu myśl o ich wspólnym wyjeździe.
Przez cały obóz zastanawiał się, co czuje do Ali.
Kochał ją, ale zupełnie inaczej niż na początku.
Jakby minęło zaślepienie i zostało samo uczucie.
Może dlatego jej obojętność tak go bolała.
Właściwie to nie obojętność.
Z czasem zaczął się zastanawiać, czy ona w ogóle wie, jak powinien wyglądać związek.
Obserwował ją z Przemkiem i Łucją.
Jak powoli się z nimi oswajała.
Ile trudnych sytuacji musieli przejść, żeby to wszystko poskładać.
Ostatnie, co można powiedzieć, to że Ali nie zależy.
Tak naprawdę to on się zagubił.
Wyjazd do Warszawy wszystko zmienił.
Oliwia wszystko zmieniła.
Z nią było łatwo.
Za łatwo.
I później, idiota, zaczął tego samego oczekiwać od Ali.
Miała rację, kiedy mówiła, że chciał ją zmienić.
Wcześniej nie zdawał sobie z tego sprawy.
Być może dotarłoby to do niego wcześniej, ale sprawę skomplikował Nerwus.
Florian miał wrażenie, że Kuba zawsze zjawia się nie w porę.
w dodatku było w nim coś takiego, co sprawiało, że człowiek głupiał.
Początkowo miał ochotę go zabić, potem zaczął ignorować, aż w końcu zaakceptował.
Mimo to, zawsze było między nimi napięcie.
Nigdy nie wiedział czego się po nim spodziewać.
Od tej głupiej imprezy urodzinowej, Nerwus częściej zaprzątał jego myśli, niż by sobie tego życzył.
I kiedy ostatnio otworzył mu drzwi u Ali, chłopak przestał być pewny, o kogo tak naprawdę jest zazdrosny.
Zawsze mówili, że prawda w oczy kole.
Teraz Florek doskonale się o tym przekonał.
To, że on sam miał wątpliwości, jeszcze jakoś przełknął.
Ale fakt, że Nerwus rozszyfrował go z taką łatwością, doprowadził go do szału.
Zaciskając palce na gardle Kuby uderzył nim o ścianę.
Chciał w tych niebieskich oczach zobaczyć coś poza drwiną.
Coś prawdziwego.
Niech go szlag, nigdy nie wiadomo, co tak naprawdę myślał.
Jego bliskość i zapach tylko pogarszały sprawę.
Jak mógł się tak zapętlić?
Przecież tu nie chodziło o to, że lubi chłopców...
Kochał Alę, pragnął jej, a z drugiej strony nie potrafił przejść obojętnie koło tego idioty.
Zupełnie, jakby stracił kontrolę nad swoimi uczuciami, myślami.
Jakby tkwiły w nim dwie osoby.
Kiedy Nerwus posłał mu drwiący uśmieszek coś w nim pękło.
Nie zastanawiał się, co robi.
Po prostu go pocałował.
W duchu liczył na to, że Kuba mu przyłoży.
I to porządnie.
Wybije mu z durnego łba, te niedorzeczne myśli.
A wtedy wszystko znowu będzie jasne i proste.
Tymczasem Nerwus, który najpierw strasznie się spiął teraz zamruczał cicho.
Oddał mu pocałunek, a potem, kiedy Florek całkiem przestał myśleć, odepchnął go.
Flo potknął się o puszkę farby i gruchnął na starą ławeczkę, która nie wytrzymała impetu i zapadła się pod nim.
Spojrzał na Kubę.
Blondyn wciąż oparty o ścianę trzymał się za gardło i patrzył wprost na niego.
Florian zrozumiał dlaczego oczy nazywa się nieraz zwierciadłem duszy.
Miał ochotę coś powiedzieć, ale nie potrafił znaleźć właściwych słów.
Co on do jasnej cholery robi?
Kuba usiłował uspokoić rozszalałe serce.
Niech go szlag.
Wiedział, co się dzieje z Florkiem.
I to zanim ten idiota sam na to wpadł.
Widział to w jego oczach, na imprezie.
Miał jeszcze nadzieję, że się myli.
Przecież to absurd.
No to teraz pozbył się wszelkich wątpliwości.
Zostawił Florka na ziemi w altance.
Nie mógł tego zrobić.
Nie mógł pozwolić na to, żeby ten idiota wszystko schrzanił.
Znowu.
Teraz może i ma wątpliwości, ale koniec końców przejdzie mu.
Już on się o to postara.
W drodze do namiotu wpadł na Mariolę.
W czarnej prostej sukience wyglądała znośnie.
Pomyślał złośliwie, że ze śmiercią jej do twarzy.
Nie żeby to miało jakiekolwiek znaczenie.
Była mu potrzebna i tyle.
- Zgubiłaś się? - Mruknął wciskając ręce do kieszeni.
- Myślałam, że to mój ogród. - Odpowiedziała złośliwie.
Dziewczyno, twoje oczy za cholerę nie potrafią kłamać.
To było takie proste.
Zza domu wyszedł Florek.
Kuba przeniósł spojrzenie na Mariolkę.
Czy on naprawdę tego chce?
Przecież to nie ma znaczenia.
On sam się nie liczy, ona też nie.
Ważne jest, żeby Ala dostała to, na co zasługuje, nawet jeśli tym kimś jest Florian.
Reszta nie ma znaczenia.
Wyciągnął rękę i bez słowa złapał Mariolę z ramię.
- Pomyślałem, że może masz ochotę na spacer? - Powiedział cicho.
- Chcesz spacerować w szopie? - Zainteresowała się tępo, kiedy delikatnie popchnął ją w kierunku niewielkiego budyneczku na drugim końcu podwórza.
To, czego bym chciał, nie ma zupełnie znaczenia - pomyślał smutno Kuba.
Przyparł Mariolę do odrapanych drzwi wiaty i pocałował.
Czuł na sobie jego spojrzenie.
Czemu jej brak protestów wcale go nie zdziwił?
Chciała jego pocałunków.
Chciała jego dotyku.
I zdecydowanie bardzo chciała tego, co zrobił jej w szopie.
Wcale nie miałam ochoty wstawać.
W tym koszmarnym domu panowała wisielcza atmosfera.
No właściwie, co się dziwić.
Przemek ma całkiem sympatycznego brata.
Szkoda, że do tej pory nie wspominał o nim za specjalnie.
Wydaje mi się, że wcale się nie znają.
Mariola zachowuje zdrowy dystans.
Mam nadzieję, że niedługo stąd wyjedziemy.
Powiedziałam Przemkowi jasno i wyraźnie, że bez niego się nie ruszymy.
Zastanawiam się, co go tu jeszcze trzyma.
Czasami sprawia takie wrażenie, jakby myślał czy tu nie zostać.
Nadal dziwi mnie, że tak dobrze go znam.
Jak bardzo się zbliżyliśmy.
Od razu wiem, kiedy coś jest nie tak.
Wczoraj udało mi się wymóc na nim obietnicę, że pokaże nam jezioro.
Nie można było dać mu czasu na użalanie się nad sobą.
Na ganku siedział Florian z Łucją.
Uśmiechnęli się na mój widok.
Przemek pojawił się chwilę później.
A kiedy miałam zapytać o Nerwusa, Kuba dziarskim krokiem wyszedł zza domu.
Już to było do niego zupełnie niepodobne.
W dodatku Mariola niemal wisiała mu na ramieniu uśmiechając się słodko.
Co tu się do cholery dzieje?
Siostra Przemka w kilku susach pokonała schody do domu i zniknęła w ponurym wnętrzu.
- Normalnie się tobą brzydzę. - Pokręcił głową Florek patrząc na Nerwusa.
Kuba wzruszył ramionami.
- I tym sposobem masz jeden problem mniej na głowie, Floreczku.
Staliśmy z Przemkiem zupełnie zbaraniali.
Co, jak co, ale Nerwus i Mariola to był ostatnie połączenie, na które ktoś mógłby wpaść.
Patrzyłam na niego z niedowierzaniem.
Kuba skutecznie unikał mojego wzroku.
Znowu coś mieszał.
Żebyśmy tylko przypadkiem nie zrobili Przemkowi rewolucji w domu.
Cholerny żartowniś.
Zeszłam po schodach i wzięłam go za rękę.
- Chodźmy nad to jeziorko zanim zmienimy się w skwarki.
Kuba posłał mi dziwne spojrzenie.
Zacisnął palce na mojej dłoni i uśmiechnął się lekko.
W końcu był mój, nie należało go zostawiać na pastwę Marioli.