Ukryta zawartość
Mojemu zdziwieniu końca nie było.
Seta skoczyła mi na nogę i zaczęła się cieszyć, że mnie spotkała.
- Cześć Seta - powiedziałem do psiaka, który z utęsknieniem patrzył na mnie i energicznie merdał ogonem.
- To wy się znacie? - spytała Edyta.
- Jasne - odparł Florek. - Nie wiedziałem, że kogoś poznałeś. Nie pochwaliłeś się.
- Bo nie widzieliśmy się od wyjazdu.
- Racja - skwitował Flo.
- To co, idziemy? - spytała Zuza.
Razem poszliśmy na lody.
W sumie to najwięcej Zuza opowiadała.
Z tą dziecięcą beztroską.
Edyta co chwila się czerwieniła.
- A no, bo ciocia to cały czas jest przy komputerze. Zawsze jak przychodzę, to mówi, że robi rzeczy dla dorosłych. Pewnie z tobą pisze - powiedziała patrząc na mnie. - Tata też tak robił. A potem pojechał do tej Kaśki.
- Zuziu, weź już jedz w ciszy - powiedziała zawstydzona Edyta.
- Flo, co tam u ciebie?
- No wiesz, nic specjalnego. Oliwia pojechała do Warszawy. Stwierdziła, że nie chce już tutaj zostać. A Angela nadal jest wkurzona.
- Rozumiem - odparłem. Kolejny temat, którego nie chcę pociągać przy Edce.
- O kim mówicie? - spytała wyraźnie zaciekawiona.
- O dawnych znajomych - odparłem.
- Dokładnie. Było minęło - dopowiedział Florian.
- Czemu akurat Władysławowo? - spytałem.
- O nie, teraz wy będziecie gadać! - Znowu pojawiły się te furiackie oczy. Ale uśmiech na twarzy mówi wszystko.
- No dobra, o czym chcesz usłyszeć? - odparłem.
- Powiedzcie co tutaj jest ciekawego?
- Nic - odpowiedzieliśmy równo.
Edyta właśnie wróciła do domu wraz z Zuzą.
Zaczęła uśmiechać się do siebie.
Czy każda moja znajomość musi zaczynać się awanturą? - spytała się w duchu.
- Co jest, ciocia? - spytała młoda.
- Nic takiego. Co myślisz o Florku i o Przemku?
- Mało mówią, ale są w porządku. Ciociu, czy każdy facet mało mówi?
- Nie, tylko ci ciekawi - odparła Edyta i poszła do kuchni. - Chodź, słonko, zrobię ci kakao.
I tak minęło kilka dni.
Plaża, spacery, rozmowy.
Czasem w trójkę, czasem we dwoje, czasem w czwórkę.
Umiejętnie wymijałem Alicję.
W sumie nie wiem po co.
Dawałem ogólnikowe odpowiedzi.
W końcu dość często ćwiczę takie pisząc na blogu.
Tylko po co mi to?
Nie wiem.
Zacząłem pisać kolejne opowiadanie.
Coś wydaje mi się, że to będzie kolejny gniot.
Jakaś dziwna drama.
Dramy mam wystarczająco jak na jedno życie.
Po co tworzyć kolejne?
Nie wiem, ale póki co to ciągnę dalej.
Siostra Edki wczoraj przyjechała.
Okazało się, że ma dwadzieścia pięć lat.
Stoję pod ich blokiem z Florkiem i czekamy na przyjazd ciężarówki z meblami.
Obiecaliśmy, że wniesiemy.
Szkoda, że mieszkają na trzecim piętrze.
Ale kto da radę, jak nie my?
- Podoba ci się? - zagadnął Florek.
- Tak - odpowiedziałem bez owijania w bawełnę.
- Mi też.
Cisza.
- Ale nie bądźmy jak dzieci z gimnazjum, przecież nie pobijemy się, prawda? Prawda? - spytałem.
- Masz rację, nie pobijemy się. Po prostu odpuść.
Jak nigdy wcześniej. No może raz. Miałem ochotę mu przypierdzielić.
Tak prosto w twarz.
Zanim zdążyłem odpowiedzieć przyjechała ciężarówka.
Z kabiny wysiadł kierowca, jego pomagier i pilot.
Czyli Marika.
Spojrzała się na nas.
- No pięknie, Edytka już załatwiła młodych i silnych chłopaczków. Cześć, jestem Marika - powiedziała i przyszła do nas. - Dziękuję, że chcieliście przyjść tutaj i mi pomóc.
- Pani podziękuje, jak skończymy - powiedział Florek.
- Jaka pani, jestem młoda kobieta. Marika. - Podała rękę najpierw Florkowi, który ukradkiem gapił się na jej biust. A potem mi.
Tak więc potem mieliśmy do czynienia z gigantyczną szafą, w której pewnie jest stado imigrantów, bo była ciężka jak cholera, następnie stół, który chyba tylko był obłożony niewielką warstwą drewna, a pod spodem chyba była stal okrętowa.
- Czemu oni mają takie ciężkie meble? - spytałem.
- Już wymiękasz? - spytał Flo ze swoim drwiącym uśmieszkiem.
Miałem ochotę kopnąć go.
Ale efekt tego mógłby być opłakany.
Każdy kolejny mebel szedł już lepiej, bo potem poszły szafki i krzesła.
I kilka sprzętów RTV.
Nic strasznego.
Ale mimo wszystko byliśmy spoceni jak szczury, a pogoda wcale nam nie pomagała.
- Dziękuję, chłopaki. Jesteście naprawdę świetni - mówiła Marika.
- Mamuś, to jest ten pan Florian, o którym ci mówiłam - wtrąciła się Zuza.
- No proszę, Zuzia cię polubiła, wiesz? - Marika spojrzała na Florka.
Chyba już pójdę, pomyślałem.
- Tobie też dziękuję, Przemku.
- Nie ma sprawy.
Przyszła Edyta.
- Ja tobie dziękuję - powiedziała i przytuliła mnie. Zaskoczony spojrzałem na nią.
- Nie... nie ma sprawy - odparłem.
Potem pocałowała mnie w policzek.
To było takie subtelne.
Nie tak jak było z Kamilą czy z Darią.
Zupełnie inaczej.
Nawet nie wiem jak to odebrać.
- Tobie też Florku - powiedziała i przytuliła, ale nie pocałowała.
Poczułem się na trochę lepszej pozycji, niż on.
Potem każdy z nas rozszedł się w swoją stronę.
Zaczerwieniony wróciłem do domu i wziąłem prysznic.
Potem od razu walnąłem się na łóżko i poszedłem spać.
Słyszałem podniesiony głos Alusi i jakiegoś chłopaka.
To był chyba ten Kacper.
Nigdy z nim nie gadałem.
Może pójść tam?
Nie. Jestem zbyt zmęczony.
Ciekawe o co może im chodzić...