Ostatnio miałem przyjemność obcować z
Durarara. I niestety, jak to zwykle bywa przy dobrnięciu do końca, pozostał jedynie smutek, żal i niedosyt którego echa pobrzmiewają jeszcze w mej duszy (nadmienię tylko, że oglądanie zakończyłem zaledwie 3 dni temu ;d). Może nie wycisnęło ze mnie tylu łez co
Mirai Nikki czy
Elfen Lied, ale ogólnie pozostawiło po sobie dobre wrażenie. Poza tym aestetyka jest wyborna (<333); ta delikatność kreski potęgowana doskonale zrównoważoną kolorystyką, sprawia że chce się na to patrzeć.
Ostatnio edytowany przez Deus 21 Lipca 2016r. 12:02, W całości zmieniany: 1
_________________
Feci, quod potui, faciant meliora potentes.