Nawigacja
Czytelnia » Recenzje » Hotarubi no Mori e - recenzja
Recenzje
Hotarubi no Mori e - recenzja
"Pierwszy raz spotkałam go, gdy miałam sześć lat" - czyli historia o przyjaźni, miłości, cierpliwości i sztuce rozstawania.

Tytuł: Hotarubi no Mori e
Rodzaj: Film
Liczba odcinków: 1x ok. 45 min
Data wydania: 17 października 2011
Gatunek: okruchy życia, romans, nadprzyrodzone
Klasyfikacja wiekowa: dla wszystkich

O serii słów kilka:
Pewnego letniego dnia sześcioletnia Hotaru przebywająca u swojego dziadka na wakacjach gubi się w lesie Yamagami niedaleko gór, odnajduje ją tajemniczy, młody chłopak o imieniu Gin. Dzięki jego pomocy dziewczynka odnajduje drogę do domu. Od tamtej chwili Hotaru postanawia spotykać się z nim każdego lata.

Podstawą do stworzenia filmu był oneshot Midorikawy Yuki, autorki popularnej serii Natsume Yuujinchou. Można zatem rzec, że fani tej oto mangi i anime znajdą coś dla siebie w omawianym tytule.

Słowem wstępu:
Na Hotarubi no Mori e trafiłam całkowicie przypadkowo. Mimo to film ten zapadł mi na długo w pamięci, a wspomnienia o nim nadal są żywe w moim sercu.



Fabuła skupia w sobie najważniejsze elementy typowej opowieści o przyjaźni. Twórcy postarali się, nie odbiegając za bardzo od pierwowzoru. W całej historii nie odnajdziemy wielu wątków i rozwiniętych postaci. Motywem przewodnim jest relacja pomiędzy Hotaru a Ginem, która z biegiem czasu coraz bardziej się rozwija. Całą magię filmu tworzy niewinność i subtelność uczuć, którymi darzą się bohaterowie. Nie spotkamy się tutaj z czymś wybuchowym, wszystko jest stonowane, spokojne. Przeważa to jednak na plus do oceny ogólnej, bowiem widz z łatwością wczuwa się w akcję, co czasem może nawet wywołać łzy.

Elementami tworzącymi niezwykły klimat filmu są przede wszystkim grafika, dźwięk i skupienie się na Hotaru oraz Ginie. Śledząc losy postaci, można zatracić się w letnich barwach i dźwiękach lasu, chociażby odglosy cykad, na których brak nie można narzekać. Dzięki odpowiedniemu klimatowi widz może poczuć się jakby naprawdę było lato, choć w rzeczywistości za oknem padałby śnieg. Elementy nadprzyrodzone, takie jak duchy lasu, które w kulturze japońskiej pojawiają się dość często, są urozmaiceniem dla przeciętnego widza pochodzącego z zachodu, zaś dla kogoś, kto już jest nieco obeznany w tych tematach, są one obowiązkowym elementem, dlatego też ich nie pominięto. Do tego wszystko jest stonowane, płynnie łączy się w jedno, tworząc lekko leniwą atmosferę, która sprzyja oglądaniu.

Nie można powiedzieć, że bohaterowie są bardzo rozwinięci. Cała akcja skupia na sobie Hotaru i Gina, dzięki czemu możemy dowiedzieć się nieco więcej jedynie o nich, chociaż i tak nie jesteśmy w stanie za dużo o nich powiedzieć. Sądzę, że cechy, które pokazali to tak naprawdę dopiero zalążek ich rozbudowanych charakterów, których zapewne nigdy nie uda nam się poznać do końca. Mimo to możemy dostrzec diametralne różnice pomiędzy osobowościami bohaterów. Bezapelacyjnie możemy powiedzieć, że są różni, odbiegają od siebie, ale ponoć przeciwieństwa się przyciągają, dlatego też śledzenie ich losów jest tak piękne i przyjemne. Dostrzegamy to, jak się do siebie zbliżają, a sposób okazywania przez nich uczuć nieco się zmienia.
Reszta bohaterów stanowi tło, na cały film nie ma zbyt wielu dialogów, w których mogą się wykazać, jednak nie dostrzeżemy tutaj żadnej negatywnej postaci. Duchy lasu i ludzie są bardzo pozytywnie nastawieni do bohaterów, wyczuwalna jest troska i sympatia, którą darzą głównych bohaterów.

Muzyka najczęściej jest spokojna, dopasowana do stonowanego klimatu filmu. W ścieżce dźwiękowej przeważa pianino z dodatkiem kilku innych instrumentów. Piosenka końcowa w wykonaniu Shizuru Ootaki jak najbardziej pasuje do filmu, głównie przez słowa, choć charakterystyczny głos wokalistki nie każdemu przypadnie do gustu.

Grafika jest dopracowana, ale również i prosta. Kreska autorki jest łatwa i przyjemna dla oka, a twórcy zadbali, aby wersja animowana wyglądała podobnie do oryginału. Wzrok przykuwa jednak tło i krajobrazy, które często pojawiają się w trakcie filmu. Widać, że nie zostały wykonane na szybko, lecz ktoś poświęcił im więcej czasu, a może nawet trochę serca. Można powiedzieć, że oprawa wizualna zdecydowanie dodaje uroku i prezentuje się nieźle na tle innych serii, nawet jeśli nie jest arcydziełem.



Po obejrzeniu Hotarubi no Mori e nie odczuwałam potrzeby, żeby przemyśleć swoje życie. Jedyne, co nasuwało mi się na myśl to piękno tak cichego i niewinnego uczucia, które narodziło się pomiędzy dwójką kompletnie innych istot. Poczułam wewnętrzny spokój, zaraz po opanowaniu strumienia łez. Wiedziałam, że wrócę jeszcze kiedyś do tego tytułu, bo chociaż nie jest dziełem na skalę światową, to jest wart obejrzenia przez fanów gatunku oraz wielbicieli twórczości Midorikawy.
Jeśli miałabym komuś polecić ten film, to zwróciłabym się właśnie do osób, które cenią sobie spokojne kino i czasem potrzebują odpocząć od wybuchowych tytułów. Hotarubi no Mori e jest odskocznią, która albo się komuś spodoba, albo zanudzi na śmierć, dlatego jeśli jest się fanem sztuk walki, pościgów, czy szybkiej akcji, raczej nie znajdzie się tutaj czegoś dla siebie, mimo to, nie szkodzi spróbować, nieprawdaż?

Oceń artykuł:
Komentarze
Nie posiadasz zezwoleń do pisania komentarzy.
Od najstarszych Strzałka w dół Od najnowszych Strzałka w górę
0
Reverie 9 Czerwca 2016r. 19:17
Muszę to zobaczyć.
0
AnimeNadya 26 Maja 2016r. 16:11
Smutneee ! ;/
0
-_Proxy_- 8 Kwietnia 2016r. 18:19
Wyciskacz łez D'':
0
Ika-san 4 Kwietnia 2016r. 21:50
Niebanalna historia .... 10/10
1
MisiaAmisia 28 Marca 2016r. 11:13
Płakałam na końcu, co zdarza mi się rzadko. T_T
3
Limonka1894 26 Marca 2016r. 10:55
SPOILER Hotarubi no Mori e


1
Jamful 25 Marca 2016r. 22:21
Płakałam po oglądnięciu tego, całkowicie się zgadzam z recenzją, 10/10 ♥D':
0
Fleroviuum 31 Marca 2016r. 20:11
Well, naprawdę mnie to nie dziwi, że poleciała Ci łezka. :")
Nie posiadasz zezwoleń do pisania komentarzy.
Strona fanów japońskiej popkultury On-Anime 2009 - 2024
Napędzana przez autorski skrypt On-Anime 4, wykonany przez jednego z największych leni na świecie.