Czy czasami też ci się wydaje, że świat stracił wszelkie barwy?
Od dłuższego czasu moje życie zamieniło się w prosty harmonogram, który się dzień w dzień powtarza. Jak cholerny Dzień Świstaka, tylko tutaj mam lepszą muzykę.
Wstaję rano, myję zęby, ubieram się, szybko czeszę i idę już i tak spóźniony na pociąg. Później byle by przesiedzieć w szkole te parę godzin i wracam. Do końca dnia siedzę bezproduktywnie w domu i ewentualnie narzekam wirtualnym znajomym jak bardzo jest okrutne życie, nawet go nie zaznając.
Tak właśnie w tym momencie, pod wieczór, godzina dwudziesta pierwsza zero pięć zdałem sobie sprawę, że właściwie nie zaznałem praktycznie niczego w moim życiu. W tle leci Down in a Hole grany przez Alice in Chains. Ta piosenka mnie uspokaja, zawsze sprawia, że moje troski odchodzą daleko i nie wracają w przeciągu najbliższych kilku minut.
Jak co dzień siedzę przed lapkiem, przeglądam co się ciekawego dzieje na Facebooku. Nic. Jak mnie to dziwi. A może ktoś napisał na gadu? Nie? Jaka niespodzianka! To ten czas, w którym uświadamiam sobie, że jestem ludziom niepotrzebny. Jeżeli sam się nie odezwę, to nie będę mieć kontaktu z nikim. Bo ludzie to są egoiści. Wszyscy, a ja to już w ogóle jeżeli patrzeć wstecz, ale o tym kiedy indziej.
Okno mam zasłonięte zieloną roletą. Nie jest piękna, ale innej nie mam. Białe ściany wręcz atakują mój umysł. Czuję się jak w szpitalu psychiatrycznym, tylko jednoosobowym. Izolatka z zabawkami i bez pasów. Nie. Nie potrzebuję pasów, sam się zamknąłem i nawet nie chcę wychodzić.
Każde wyjście z domu to jakby uderzenie z bicza w twarz. Każde spojrzenie jednego z siedmiu miliardów ludzi jest odbierane przeze mnie jak ocena względem wizualnym dotycząca mojej osoby. Racja, nie spotkam nigdy ich wszystkich, ale co dziennie widzę innych ludzi, rzadko kiedy te same twarze, dlatego mam takie wrażenie, że połowę z nich już widziałem.
Mieszkanie samemu ma swoje plusy, siedzę sam i słucham muzyki na tyle na ile mi pozwala wewnętrzny ogranicznik, który mówi kiedy stop. Przecież nie chcę, żeby mi ktoś przyszedł i powiedział, żebym ściszył. Po co te niepotrzebne kontakty z ludźmi?
Siedząc samemu mogę jeść tyle ile chcę, albo tyle na ile pozwoli mi mój osobisty budżet. Mogę też robić co chcę, to daje tyle możliwości, że zazwyczaj jestem przytłoczony tym i siedzę jak teraz. Mam wiele rzeczy do zrobienia, ale ich nie robię. Sam nie wiem czemu. Na pewno miałeś podobnie.
W takim razie, gdy już wiesz o mnie parę rzeczy, to mogę opowiedzieć historię, która mi się zdarzyła i zaburzyła całym moim systemem. Mam nadzieję, że wszystkie ważniejsze informacje już podałem, a jak nie, to będą na bieżąco dodawane. Wysłuchaj mojej historii, chociaż nie będzie tutaj fajerwerków, koni mechanicznych, jednorożców, a nawet wojny. Prosta historia, która nie posiada jeszcze zakończenia.
2
Miejsce akcji, o tym zapomniałem. Tak więc załóżmy, że to będzie jedno z miast położonych na północy naszego pięknego kraju. Tam, gdzie rowy przydrożne obarwione mleczem zapraszają wędrowców: wstąpcie do miasteczek. Tak śpiewał Krzysztof Daukszewicz. Chociaż historia nie jest z nim wcale związana.
Wieczorem zazwyczaj moje myśli były rozbiegane. Często widząc jakiś impuls mogłem iść za nim wyznaczając tor dla tych myśli. Tak samo tamtego dnia. Martwiłem się, chociaż może to zbyt wyolbrzymione słowo, o przyszłość. Nie sądziłem jeszcze jaka mnie będzie czekała. A wtedy się wszystko zaczęło.
Rozległo się słabe pukanie do drzwi. Gdybym miał włączoną muzykę to bym tego nie usłyszał, ale chwilę wcześniej wyłączyłem. Podszedłem do drzwi i zerknąłem przez Judasza. Zobaczyłem małą dziewczynkę z pluszakiem. Stwierdziłem, że raczej mnie nie pożre, więc otworzyłem.
- Tak?
- Dzeń dobry, jestem Alusia i sukam tatusia.
- Eee? Obawiam się, że go nie mam.
Dziewczynka miała może cztery lata, albo pięć. W rączce trzymała białego królika. Miała krótkie blond włosy i patrzyła na mnie, jakbym jej zabrał cukierka, albo tatusia.
- Pomóc ci może w czymś? Coś chcesz? - powiedziałem, bo nie wiedziałem co robić, a ona nie wyglądała jak by miała teraz odejść gdzieś.
- Ty będzies moim tatusiem - odparła i weszła do mieszkania.
- Ale jak to?
- Tak to. - Ach te niepodważalne argumenty dzieci.
- A co z twoimi rodzicami? - zapytałem i zamknąłem drzwi wejściowe.
- Ty tatuś! - Dziewczynka uśmiechnęła się. Następnie usiadła na kanapie i wskazała na królika - to ważne.
- Ważne?
- Tak!
- A co z nim nie tak?
- Uszko.
Podszedłem do niej i spojrzałem. Pluszak miał naderwane ucho i prawie się z niego wnętrzności wysypywały. Dziewczynka kurczowo trzymała swojego towarzysza.
- Nikt nie będzie cię szukać?
- Ty.
Już cię znalazłem, choć nie chciałem. Ale przecież tego jej nie powiem. No i co teraz z tym zrobić? Napisać na słupie: znaleziono małą dziewczynkę; znaki szczególne: blond włosy, koszulka w kolorowe paski, czerwone trampki, wiek około pięć lat; Właściciel proszony o odebranie dziecka? Toż to absurd.
- Naprawis?
Spojrzałem na nią i zobaczyłem, że zaraz będzie płakać jeżeli tego nie zrobię. Nie lubię jak dzieci płaczą.
- Tak, daj mi go, to zaraz będzie działać.
- Jupi!
Wziąłem od niej zabawkę i podszedłem do biurka. Wyjąłem białą nić i igłę.
- Zaraz będzie jak nowy.
Alusia, bo tak się przedstawiła, siedziała obok mnie i przyglądała się operacji, która czekała Pana Królika. Zabawka nie była duża, więc nie potrzebowałem zbyt wiele nici. Przeplotłem ją przez igłę i już miałem zabrać się do zszywania, ale postawnowiłem najpierw napchać pluszu do wnętrza zwierzaka.
Poczułem w środku jakiś twardy obiekt. Coś tam było schowane! Wyjąłem to. Okazało się, że to była karta pamięci. Ciekawe co jest w środku... Położyłem na biurku poza zasięgiem dziecka i zszyłem ucho, a następnie oddałem jej zabawkę.
- Masz - powiedziałem, a Alusia się rozpromieniła.
- Dziękuję - odparła i pobiegła do drugiego pokoju.
W międzyczasie spojrzałem na kartę. Było na niej napisane Memory Stick Pro Duo, a niżej mniejszym drukiem 2 GB. Super. Moje wszystkie czytniki są na karty SD. Nie dowiem się co jest w środku. A może powinienem go tam zostawić? W króliku? Chociaż nie. Wątpię, żeby ona wiedziała co to jest. Jutro kupię jakiś czytnik kart i się dowiem.
- Jesteś głodna?
- Nie-e.
Dobrze, nie to nie. Poczułem, że teraz ode mnie zależy co ona będzie jeść i co z nią będzie. Nie lubię tego uczucia. Jakby wystarczył jeden niewłaściwy krok, a jej by się coś stało. Nie, nie mogę sobie pozwolić na takie przemyślenia. Poza tym, co to za sytuacja, że wchodzi do mojego mieszkania dziecko i mówi mi, że ja jestem jej tatusiem?
Usłyszałem łkani z drugiego pokoju, poszedłem tam. Do głowy zaczęły mi przychodzić różne wizje, co krok były coraz to gorsze, aż prawie widziałem długopis czy inny śrubokręt w jej oku.
- Co się stało? - zapytałem od razu jak wszedłem do pokoju.
Ona spojrzała na mnie. Już byłem prawie pewny, że będzie tam ten śrubokręt, ale nie. Wyglądało, że jest wszystko okej.
- Oni nie psyjdą?
- Kto?
- Źli ludzie.
- Jacy źli ludzie? Ktoś cię skrzywdził?
Nic nie odpowiedziała, tylko cichutko szlochała. Co jej się mogło stać?
Ostatnio edytowany przez Desfaq 8 Lutego 2014r. 21:52, W całości zmieniany: 1