Ormuzd 29 Grudnia 2015r. 23:10 Kikai! Nie! Przestań! Zostaw! Poczekaj Chwila!
//Ormuzd złapał Kikai'a i podniósł go do góry, po czym westchną z lekka. Przez pewną chwilę przyglądał się, jak merda swym pięknym, srebrzystym ogonem na jego widok, a gdy skończył powiedział, żartując przy tym:
Kikai. Ja rozumiem fakt, że mogłeś się za mną stęsknić, ale żeby aż tak?
//Zakończył, a na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech.
Życzy sobie Panienka w takim bądź razie jeden... Nie! Dwa razy sztukę pysznego, krwistego mięsa.
//Ozz spojrzał w stronę króliczego demona i wilczka.
Oczywiście w odpowiednich porcjach.
//Zachichotał cicho pod nosem.
I.. Hmm... Jeden raz specjał szefa kuchni? Chyba Panience zasmakuje.
//Czarodziej zdawał się być wielce uradowany z możliwości zjedzenia obiadu ze swoimi gośćmi.
A Leo na co miałby ochotę?!
//Krzyknął w przestrzeń, dokładnie w ten sam sposób, w jaki uczynił to wcześniej kot. Nagle z przestworzy odezwał się głos.
Najchętniej łososia. Ostatnio bardzo dobrze Ci wychodzą!
//Czarodziej zamyślił się przez chwilę i znów przemawiał do nicości.
Ale wiesz, że musisz mi pomóc, prawda Leo?
//Na co usłyszał jedynie:
Z całym szacunkiem, mój Panie, lecz ani mi się śni. Powodzenia życzę!
//Kot zakończył swą wypowiedzieć śmiechem o lekko szyderczym zabarwieniu.
A powiadają, że ja tu jestem leniwy.
//Parskną Ormuzd.
Im prędzej zacznę, tym prędzej się wszyscy najemy!
//Po wypowiedzeniu tych słów przez Kapelusznika w rogu pokoju pojawiła się piękna kuchnia. Wszystkie meble wykonane były z mahoniu. Gdzieniegdzie wyryte były kwieciste wzory, a jeszcze indziej figury szachowe i karty do gry. W wyposażeniu kuchni zdawało się być wszystko. "Wszystko, czego można sobie tylko zapragnąć."
Zazwyczaj tego nie robię, lecz skoro masz zamiar zjeść u mnie posiłek, to przyrządzę go własnoręcznie, Alicjo.
//Ozzy przybrał jednak zmartwioną minę.
Może mi to jednak zająć troszkę więcej, niż zwykle... Wiem, co umili Ci czekanie! Usłyszałem kiedyś pewną zagadkę. Od razu uprzedzam, że rozwiązanie jej jest możliwe! Oto ona:
"Alicja na konwencji logików"
"Alicja przechadzała się właśnie wyłożonymi kamieniem ścieżkami rozległego
lasu Krainy Czarów, gdy z pobliskiego prześwitu doszły ją jakieś odgłosy.
Będąc osobą ciekawą wdrapała się na rosnące opodal drzewo i stała się
świadkiem następującej sceny...
Dookoła olbrzymiego stołu zgromadziło się 31 ludzi. Naprzeciw nich stał
Mówca, zabawny, odziany w szkarłatną tunikę profesor z krótką, białą brodą.
Gestem uciszył on zebranych i wygłosił najprzedziwniejszą mowę, jaką Alicji
kiedykolwiek zdarzyło się słyszeć.
- Koledzy logicy. My, najbardziej zdyscyplinowane i ścisłe umysły Krainy
Czarów, zgromadziliśmy się tu dzisiaj na naszej 125-tej dorocznej konwencji.
Usłyszeć będziemy mogli zadziwiające baśnie logiki, myśleć będziemy o
rzeczach dla zwykłych śmiertelników niepomyślanych, przemierzymy zbocza Gór
Nieskończonych Dociekań i najbardziej wymagające Szlaki Intelektu. Lecz
wprzód musimy upewnić się, że żaden intruz nie ukrywa się w naszym kręgu.
Po czym profesor ruszył dookoła stołu, każdemu mijanemu logikowi przylepiając
do czoła niewielką kolorową kropkę. Powróciwszy do swego miejsca u szczytu
stołu, rozpoczął objaśnianie zasad tego cudacznego eksperymentu.
- Każdy z was widzi kropki na czołach wszystkich swych kolegów, ale byłem
ostrożny, aby nikt nie dostrzegł koloru swej własnej. Zadaniem każdego z was
jest odgadnąć kolor, jakim jest oznaczone jego czoło.
- Tylko jedna jest reguła i jest ona prosta. Każdej minuty ten dzwonek wyda
dźwięk. Jeśli w chwili dzwonka ktoś z was znał będzie kolor kropki, którą
nosi, niech wstanie od stołu i dołączy do mnie na sąsiedniej polanie, gdzie
konwencja będzie toczyć się dalej. Jeśli jednak jego kolor jest mu wciąż
nieznany, niech pozostanie przy stole.
- Ten, kto pozostanie przy stole, gdy powinien był wstać, albo też wstanie
gdy raczej powinien był siedzieć, nie może rzecz jasna tytułować się
logikiem. Ktoś taki usunięty będzie z tej konwencji, z nieodwołalnym zakazem
powrotu.
Profesor zamierzał już odejść, gdy jego uwagę zwróciło wyraźne zakłopotanie
najbystrzejszego z nowicjuszy. Jego wątpliwości rozproszył tymi słowy:
- Nie obawiaj się młodzieńcze. Jest możliwym rozwiązać to zadanie. Choć,
oczywiście, nie wolno wam w żaden sposób porozumiewać się ze sobą.
Nowicjusz uśmiechnął się, gdyż Mówca Zgromadzenia Najbardziej
Zdyscyplinowanych i Ścisłych Umysłów Krainy Czarów nie może wygłaszać zdań
fałszywych.
Na oczach zdziwionej już do wszelkich granic Alicji, profesor opuścił
zgromadzenie i eksperyment się rozpoczął.
Na pierwszy dzwonek opuściły stół cztery osoby. Na drugi, wszyscy z
czerwonymi kropkami wstali razem i wyszli. Przy trzecim nie poruszył się
nikt, podczas gdy na czwarty zareagowała przynajmniej jedna osoba. Wspomniany
już nowicjusz oraz jego obecna siostra, oboje z kropkami innego koloru,
wstali krótko potem, ale każde wcześniej, niż za ostatnim dzwonkiem.
Znużoną długimi mowami Alicję ogarnął głęboki sen zanim test dobiegł końca.
Czy możesz wyjawić jej, ile razy rozległ się dzwonek, zanim stół opustoszał?"
Mam nadzieję, że "kupi" ona wystarczająco wiele czasu, bym zdążył przygotować posiłek.
//Wyszeptał wesoło Ormuzd.