Prawdę mówiąc... czasem czuję się nieco samotnie, ale już się nieco przyzwyczaiłam.
W przeszłości miałam sporo przyjaciół. Spędzałam z nimi każdą wolną chwilę. Zawsze coś im fundowałam i zapraszałam ich do mojego domu na ciastka. Mówili, że jestem najlepsza i takiego typu rzeczy. A tak naprawdę to chodziło im o to, żeby coś zjeść i pożyczyć pieniądze, których nigdy nie oddadzą. Za moimi plecami mówili o mnie bardzo nieprzyjemne rzeczy np. "Przyjaźnię się z tą idiotką tylko dla kasy, bo zawsze coś da". Potem się przeprowadziłam i nie mogli mnie już odwiedzać... Wtedy jedna z nich powiedziała do mnie, że nie jestem nic warta, gdy im nic nie kupuję. Od tej pory wszyscy się ode mnie odwrócili, kończyły mi się pieniądze, więc postanowiłam zbudować ten domek. Jak pomyślałam, tak zrobiłam i od tamtego czasu mieszkam tutaj.