Lubiła tańczyć.
Pełna radości tak...
Ciągle goniła wiatr.
Spragniona życia wciąż,
Zawsze gubiła coś,
Nie chciała nic...
"A że Pan Bóg ją stworzył, a szatan opętał,
Jest więc na wieki i grzeszna, i święta,
Zdradliwa i wierna, i dobra, i zła,
I rozkosz i rozpacz, i uśmiech, i łza...
I anioł i demon, i upiór, i cud,
I szczyt nad chmurami, i przepaść bez dna.
Początek i koniec - kobieta - to ja.
Et si tu n'existais pas
Dis-moi pourquoi j'existerais
Pour traîner dans un monde sans toi
Sans espoir et sans regret
Et si tu n'existais pas
J'essaierais d'inventer l'amour
Comme un peintre qui voit sous ses doigts
Naître les couleurs du jour
Et qui n'en revient pas
Pisanie o sobie to wypadkowa
ogromnej samokrytyki i zbyt wielkiego samozachwytu.
Trudno obiektywnie określić samego siebie,
aczkolwiek sam fakt tworzenia takowego opisu
wywołuje dobrze działające na duszę Katharsis.
Zdecydowanie za dużo myślę.
Potrafię dywagować nad sensem jestestwa
tak trywialnych rzeczy, jak papierki po cukierkach.
Uwielbiam używać słów, które wprowadzają rozmówcę w
osłupienie i wywołują na Jego twarzy zabawnie
zdezorientowany wyraz. Bywam przez to postrzegana
jako dziwaczka. Taki los pseudo-intelektualistów.
Nienawidzę warzyw, różu, homofobii, fizyki,
pop'u, rap'u, mojej polonistki, hałasu, ludzi z
zamkniętymi horyzontami, dzieci, dewotek, siebie,
Susan Coffey, piegów, chorób, pomarańczy, tęczy,
kolorów, "Władcy Pierścieni", spoilerów, jednorożców,
chipsów, Ciebie
Kocham Jerema, Pinki'ego, czerń, mangę, matematykę,
historię, czekoladę, mleko, banany, siebie, metal,
psy, rock, seks, Megadeth, sok grejpfrutowy, śpiewać,
tworzyć, ser, kupować książki, internet, wspomnienia,
Ciebie.
As I climb onto your back, I will promise not to sting
I will tell you what you want to hear, and not mean anything
Then I treat you like a dog as I shoot my venom in
You pretend you didn't know that I am a scorpion, oh