Przedstawię może to co Shopenhauer uważa na ten temat, bo to jest właśnie cytat z jego książki "Erystyka, czyli sztuka prowadzenia sporów". I to co teraz będę mówił będę opierał głównie na tym i po części nad tym co ja na ten temat myślę. Mówi on, że człowiek sam z siebie ma skłonności do oszukiwania i naginania prawdy tak, żeby pasowała do jego światopoglądu. Czasem nawet pomimo zmiany poglądu na pewien temat dalej broni tego, co powiedział na początku. Nie dąży więc do prawdy, ale do pokazania, że on ma rację. I mówi, że jest to tylko jeden z kilku przykładów na to, niestety jeszcze nie skończyłem tej jego rozprawy o erystyce czytać, ani żadnej innej książki, więc więcej przykładów będę mógł podać jak je przeczytam.
Teraz to co ja o tym myślę. Dla mnie człowiek na początku swojego życia jest jak puste naczynie. Ludzki umysł jest czymś co dopiero uczy się jak działać w świecie. Dlatego właśnie bardzo ważni są w życiu dziecka rodzice. To oni wyznaczają mu granice i pokazują wartości jakimi może się kierować. Jeśli rodzice zawiodą i dziecko zobaczy, że warto oszukiwać, kłamać itp, to będzie to robiło, bo po prostu będzie mu się to opłacać. Bez tego naprowadzenia rodziców jedyną nadzieją dla moralności dziecka jest to, że samo zacznie o tym myśleć i stawiać sobie granice, co jest niestety trochę mało prawdopodobne. Wychowanie jest bardzo ważnym czynnikiem kształtującym nie tylko jednostkę jako dziecko, ale także i całe społeczeństwo. Dlatego właśnie mamy na świecie tyle narodów, tyle systemów wartości.
Jeśli gadam jakieś ogromne głupoty, to przepraszam, jest wpół do drugiej w nocy haha
I o wiele łatwiej będzie odpisywać jeśli będziemy w znajomych, więc jeśli to nie problem to wiesz... ;)