Jesteśmy jedynie kwiatami,
kwiatami na łasce wiatru,
albo opadną nam wszystkie płatki,
albo wytrwamy do następnej wiosny.
JEŚLI KTOŚ TU SERIO WSZEDŁ TO TEN WIERSZ NADAL BARDZO LUBIĘ I NIE JEST ON MÓJ -DLA NIE KUMATYCH
Padlina
Przypomnij sobie, cośmy widzieli, jedyna,
W ten letni, tak piękny poranek:
U zakrętu leżała plugawa padlina
Na ścieżce żwirem zasianej.
Z nogami zadartymi lubieżnej kobiety,
Parując i siejąc trucizny,
Niedbała i cyniczna otwarła sekrety
Brzucha pełnego zgnilizny.
Słońce prażąc to ścierwo jarzyło się w górze,
Jakby rozłożyć pragnęło
I oddać wielokrotnie potężnej Naturze
Złączone z nią niegdyś dzieło.
Błękit oglądał szkielet przepysznej budowy,
Co w kwiat rozkwitał jaskrawy,
Smród zgnilizny tak mocno uderzał do głowy,
Żeś nieomal nie padła na trawy.
Brzęczała na tym zgniłym brzuchu much orkiestra
I z wnętrza larw czarne zastępy
Wypełzały ściekając z wolna jak ciecz gęsta
Na te rojące się strzępy.
Wszystko się zapadało, jarzyło, wzbijało,
Jak fala się wznosiło,
Rzekłbyś, wzdęte niepewnym odetchnieniem ciało
Samo się w sobie mnożyło.
Czerwie biegły za obcym im brzmieniem muzycznym
Jak wiatr i woda bieżąca
Lub ziarno, które wiejacz swym ruchem rytmicznym
W opałce obraca i wstrząsa.
Forma świata stawała się nierzeczywista
Jak szkic, co przestał nęcić
Na płótnie zapomnianym i który artysta
Kończy już tylko z pamięci.
A za skałami niespokojnie i z ostrożna
Pies śledził nas z błyskiem w oku
Czatując na te chwilę, kiedy będzie można
Wyszarpać ochłap zewłoku.
A jednak upodobnisz się do tego błota,
Co tchem zaraźliwym zieje,
Gwiazdo mych oczu, słońce mojego żywota,
Pasjo moja i mój aniele!
Tak! Taką będziesz kiedyś, o wdzięków królowo,
Po sakramentach ostatnich,
Gdy zejdziesz pod ziół żyznych urodę kwietniową,
By gnić wśród kości bratnich.
Wtedy czerwiowi, który cię będzie beztrosko
Toczył w mogilnej ciemności,
Powiedz, żem ja zachował formę i treść boską
Mojej zetlałej miłości!
— Baudelaire Charles
Nagle zdajesz sobie sprawę, że wszystko się skończyło. Naprawdę. Nie ma już powrotu. Czujesz to. I próbujesz zapamiętać, w którym momencie to wszystko się zaczęło. I odkrywasz, że zaczęło się wcześniej niż myślisz. Długo wcześniej. I to w tej chwili zdajesz sobie sprawę, że to wszystko zdarzyło się tylko raz. I nieważne jak bardzo się starasz, nigdy nie poczujesz się taki sam.
— Federico Moccia
Poniedziałek, wtorek, środa, czwartek, piątek, sobota, niedziela. Styczeń, luty, marzec…grudzień. Wiosna, lato, jesień, zima. Święta, nowy rok, święta, wakacje. Słońce, deszcz, śnieg. I tak w kółko. Jeszcze wczoraj był lipiec, dziś już grudzień Jak ten świat ucieka nam między palcami… Nim się obejrzymy minie kolejny rok, kolejny, kolejny… Najlepsze lata życia nam uciekają, choć w sumie nie można stwierdzić, że są one lepsze od innych, ponieważ każde wnoszą coś do naszego życia. Jednak pięknym byłoby zatrzymać jakoś te pędzące wskazówki zegara naszego życia..
Zamykam umysł, zamykam oczy, blokuje swoje uczucia, staram się nie czuć nic i po co to wszystko?
Chcesz żeby kolejna osoba cię znienawidziła?
O nie przepraszam, przecież i tak ty masz wszystko w dupie.
Rozumiesz mnie? taaa, jasne. Nie, nie rozumiesz mnie, nikt mnie nie rozumie, nikt nikogo nie rozumie, bo ludzie to jedna wielka zagadka nie do odgadnięcia.