Kiedy japoński bank centralny interweniował na rynku walutowym tuż po trzęsieniu ziemi w połowie marca 2011 r., pisaliśmy, że operacja mająca na celu osłabienie jena jest skazana na sukces. Dwa miesiące później kurs japońskiej waluty względem dolara powrócił do poziomu sprzed interwencji. Warto przyjrzeć się bliżej temu, co dzieje się z drugą po eurodolarze najważniejszą parą walutową.
O tym, że silny jen utrudnia japońskim eksporterom życie, w ciągu ostatnich tygodni przypominali podczas kwartalnych konferencji wynikowych nie tylko producenci samochodów z Toyotą na czele. Skuteczność interwencji Banku Japonii w krótkim okresie okazała się ulotna. Na początku kwietnia 2011 r. za jednego dolara płacono 85,5 jenów, czyli o ponad 6 jenów więcej niż w tygodniu, w którym w Japonię uderzyły tsunami i trzęsienie ziemi. Później przez ponad miesiąc kapitał z zagranicy systematycznie powracał do Kraju Kwitnącej Wiśni, przez co jen odrobił część strat wywołanych interwencją i umocnił się o ponad 5 proc. W połowie maja 2011 r. kurs pary dolar jen balansował w okolicy okrągłego poziomu 80 jenów za dolara, który według części analityków wyznacza linię defensywy banku centralnego.
O tym, że silny jen utrudnia japońskim eksporterom życie, w ciągu ostatnich tygodni przypominali podczas kwartalnych konferencji wynikowych nie tylko producenci samochodów z Toyotą na czele. Skuteczność interwencji Banku Japonii w krótkim okresie okazała się ulotna. Na początku kwietnia 2011 r. za jednego dolara płacono 85,5 jenów, czyli o ponad 6 jenów więcej niż w tygodniu, w którym w Japonię uderzyły tsunami i trzęsienie ziemi. Później przez ponad miesiąc kapitał z zagranicy systematycznie powracał do Kraju Kwitnącej Wiśni, przez co jen odrobił część strat wywołanych interwencją i umocnił się o ponad 5 proc. W połowie maja 2011 r. kurs pary dolar jen balansował w okolicy okrągłego poziomu 80 jenów za dolara, który według części analityków wyznacza linię defensywy banku centralnego.