
O tym, że silny jen utrudnia japońskim eksporterom życie, w ciągu ostatnich tygodni przypominali podczas kwartalnych konferencji wynikowych nie tylko producenci samochodów z Toyotą na czele. Skuteczność interwencji Banku Japonii w krótkim okresie okazała się ulotna. Na początku kwietnia 2011 r. za jednego dolara płacono 85,5 jenów, czyli o ponad 6 jenów więcej niż w tygodniu, w którym w Japonię uderzyły tsunami i trzęsienie ziemi. Później przez ponad miesiąc kapitał z zagranicy systematycznie powracał do Kraju Kwitnącej Wiśni, przez co jen odrobił część strat wywołanych interwencją i umocnił się o ponad 5 proc. W połowie maja 2011 r. kurs pary dolar jen balansował w okolicy okrągłego poziomu 80 jenów za dolara, który według części analityków wyznacza linię defensywy banku centralnego.