Wydawać by się mogło, że wszystko jest w porządku, widzimy już okładkę, zapowiedź, stronę internetową, a także jest żywy kontakt czytelników z "redakcją"... jednak sprawa wydaje się dość niepokojąca, przyglądając się bliżej można uznać to za akt prowokacji, żartu lub śmiałego projektu kilku dzieciaków. Jednak zacznijmy po kolei.
Rozpocznijmy może od... tak, kim jest redakcja i kto w niej jest? No właśnie, z tym mamy dość poważny problem. "Zespół" jest w sumie anonimowy, nie ma nigdzie nazwisk czy choćby pseudonimów zajmujących się magazynem osób, mam także wrażenie, że za całość redakcji wypowiada się tylko jedna osoba. Największą bolączką jest próba kontaktu, która zazwyczaj kończy się wyzwiskami, dlatego nie udało mi się dowiedzieć niczego co rozwiałoby me wątpliwości na ten temat. Jeśli chodzi o stosunek z potencjalnym czytelnikiem "redakcja" traktuje nas jak intruzów czy szkodników ("śmiecie się o coś pytać? To nasz magazyn!"), nie sądzę więc, by odpowiadali za to zbyt dojrzali ludzie (człowiek?).
Cóż, na razie moje wątpliwości co do strojenia sobie żartu lub stworzenia prowokacji jedynie się pogłębiają.
No ale nie zrażam się, zdarza się nawet najlepszym kilka błędów - poszukajmy dalej i idąc moim tropem zwątpienia przyjrzyjmy się okładce. Moim zdaniem jest ona niezbyt czytelna (szczególnie logo rażące w oczy), nie sądzę, by ktokolwiek wprawiony w grafice nie potrafił zrobić czegoś podobnego, dlatego nie mogę oprzeć na niej dowodów na faktyczne powstawanie takiego pisma... ale zaraz, czy mamy tu aż 30 recenzji?
Znacząca liczba, tyle tekstów wymaga wielkiego personelu... czy przy tak licznej redakcji mogącej stworzyć ich aż tyle, strona internetowa nie powinna aż się roić od krzątających tu i tam ludzi odpowiedzialnych za treść? Objętość pisma musi być także duża, 30 recenzji, artykuły, 4 plakaty i to za cenę 6,99, najprawdopodobniej bez żadnych reklam w środku? Ceny papieru, druku i wydania jednego takiego egzemplarza raczej się w to nie zmieszczą... odpowiada za to także prywatna osoba, żadne wydawnictwo, które mogłoby nadać zastrzyk finansowy.
Nie, zdecydowanie nie wygląda to za dobrze...
Strona internetowa... chyba...
Strona internetowa to chyba największa kpina... och zagalopowałem się :). Pomalutku.
http://ohayomag.bnx.pl
Tak, pierwsze co się rzuca w oczy to brak wykupionej domeny i korzystanie z darmowych rozwiązań. Nie muszę chyba pisać, że osobę, która zamierza wydać i prowadzić magazyn powinno stać na profesjonalną stronę internetową? Nie będę już tego oceniał, bo tutaj ręce opadają mi najbardziej... powiem tylko, że nic na stronie nie znajdziemy (np. wspomniany brak jakiejkolwiek stopki redakcyjnej).
Cóż, słowem zakończenia - całość wygląda na jeden wielki "żart" i tego się będę trzymał. Jeśli magazyn faktycznie wyjdzie przeproszę na łamach naszej strony całą "redakcję" tego pisma i osobiście zakupię egzemplarz :)
Dodano 19:15
Dzięki TAMM'owi na stronie znalazła się wreszcie stopka redakcyjna... co prawda nazwiska nic nikomu nie mówią, ale to już coś - nie trzeba być znanym by wydawać czasopismo. ;).
Niepokoi mnie jednak nadal to, że wszyscy członkowie redakcji "cenią sobie prywatność" i żaden z nich nie ma konta na żadnym portalu społecznościowym czy jakiejkolwiek wizytówki lub własnego bloga. No cóż, zobaczymy - we Wrześniu powinno się wszystko wyjaśnić ;)
Rozpocznijmy może od... tak, kim jest redakcja i kto w niej jest? No właśnie, z tym mamy dość poważny problem. "Zespół" jest w sumie anonimowy, nie ma nigdzie nazwisk czy choćby pseudonimów zajmujących się magazynem osób, mam także wrażenie, że za całość redakcji wypowiada się tylko jedna osoba. Największą bolączką jest próba kontaktu, która zazwyczaj kończy się wyzwiskami, dlatego nie udało mi się dowiedzieć niczego co rozwiałoby me wątpliwości na ten temat. Jeśli chodzi o stosunek z potencjalnym czytelnikiem "redakcja" traktuje nas jak intruzów czy szkodników ("śmiecie się o coś pytać? To nasz magazyn!"), nie sądzę więc, by odpowiadali za to zbyt dojrzali ludzie (człowiek?).
Cóż, na razie moje wątpliwości co do strojenia sobie żartu lub stworzenia prowokacji jedynie się pogłębiają.
No ale nie zrażam się, zdarza się nawet najlepszym kilka błędów - poszukajmy dalej i idąc moim tropem zwątpienia przyjrzyjmy się okładce. Moim zdaniem jest ona niezbyt czytelna (szczególnie logo rażące w oczy), nie sądzę, by ktokolwiek wprawiony w grafice nie potrafił zrobić czegoś podobnego, dlatego nie mogę oprzeć na niej dowodów na faktyczne powstawanie takiego pisma... ale zaraz, czy mamy tu aż 30 recenzji?
Znacząca liczba, tyle tekstów wymaga wielkiego personelu... czy przy tak licznej redakcji mogącej stworzyć ich aż tyle, strona internetowa nie powinna aż się roić od krzątających tu i tam ludzi odpowiedzialnych za treść? Objętość pisma musi być także duża, 30 recenzji, artykuły, 4 plakaty i to za cenę 6,99, najprawdopodobniej bez żadnych reklam w środku? Ceny papieru, druku i wydania jednego takiego egzemplarza raczej się w to nie zmieszczą... odpowiada za to także prywatna osoba, żadne wydawnictwo, które mogłoby nadać zastrzyk finansowy.
Nie, zdecydowanie nie wygląda to za dobrze...
Strona internetowa... chyba...
Strona internetowa to chyba największa kpina... och zagalopowałem się :). Pomalutku.
http://ohayomag.bnx.pl
Tak, pierwsze co się rzuca w oczy to brak wykupionej domeny i korzystanie z darmowych rozwiązań. Nie muszę chyba pisać, że osobę, która zamierza wydać i prowadzić magazyn powinno stać na profesjonalną stronę internetową? Nie będę już tego oceniał, bo tutaj ręce opadają mi najbardziej... powiem tylko, że nic na stronie nie znajdziemy (np. wspomniany brak jakiejkolwiek stopki redakcyjnej).
Cóż, słowem zakończenia - całość wygląda na jeden wielki "żart" i tego się będę trzymał. Jeśli magazyn faktycznie wyjdzie przeproszę na łamach naszej strony całą "redakcję" tego pisma i osobiście zakupię egzemplarz :)
Dodano 19:15
Dzięki TAMM'owi na stronie znalazła się wreszcie stopka redakcyjna... co prawda nazwiska nic nikomu nie mówią, ale to już coś - nie trzeba być znanym by wydawać czasopismo. ;).
Niepokoi mnie jednak nadal to, że wszyscy członkowie redakcji "cenią sobie prywatność" i żaden z nich nie ma konta na żadnym portalu społecznościowym czy jakiejkolwiek wizytówki lub własnego bloga. No cóż, zobaczymy - we Wrześniu powinno się wszystko wyjaśnić ;)