Dzieło Williama Szekspira mimo wielu lat przetrwało do dzisiaj (między innymi za sprawką umieszczenia go na liście lektur) i jest obecnie uznawane za najpiękniejszy utwór o zakazanej miłości. Zaznaczam więc z góry, iż konserwatywnym miłośnikom naszego dramatopisarza recenzowane przez mnie anime może nie przypaść do gustu właśnie z tego powodu. Jeśli jednak odrzuci się oryginalną fabułę "Romea i Julii" na czas oglądania, anime zagwarantuje nam doskonałą zabawę.
Zacznijmy od początku. Pewnej nocy wszyscy członkowie rodziny Capuletti zostają wymordowani przez złego Montekiego. Jedynie mała Julia wraz ze swą pokojówką zostają uratowane przez wiernych poddanych i wywiezione na pegazach (albo jak przetłumaczono "smoczych wierzchowcach") do domu Williama Szekspira, gdzie będą się ukrywać przez następne kilkanaście lat.
Czytając to streszczanie wielu osób może przecierać oczy ze zdumienia. Tak, ta seria jest jedynie luźnie powiązana z oryginałem, ale to poniekąd dodaje jej uroku ze względu na niespodziewane zwroty akcji. Nie ma żadnego ojca Laurentego ani narzucanego małżeństwa, tylko ogromna polityczna wojna między dwoma rodami.
Wracając do fabuły-po tych niefortunnym wydarzeniu akcja przenosi się o 14 lat do przodu. Nasza bohaterka jest wybawiającym lud tamtejszym odpowiednikiem Zorro, noszącym miano Czerwony Huragan. Podczas jednej z akcji zostaje uratowana przez Romea, szlachcica, będącego synem mordercy jej rodziny. Nie będzie chyba ogromnym spoilerem wiadomość, iż po paru przygodach młodzi zakochują się w sobie wbrew woli ich rodzin i całemu światu.
Największą wadą "RxJ" jest niestety ogromna nierealistyczność. Nie oczekuje od żadnego anime przestrzegania nie wiadomo jakich praw fizyki, ale Julietta skacząca po walących się budynkach i rozgramiająca szabelką zastępy ciężko uzbrojonych żołnierzy to już zwykła przesada. Wojskowi bywali pokonywani przez chłopów z równą łatwością jak głoszą legendy o rewolucji francuskiej. Jest to dość denerwujące, tym bardziej, iż parę odcinków wcześniej taki strażnik zabijał kilkunastu mieszczan. Z kolei pojedynki są doskonale zrealizowane i naprawdę przejmujące.
Co do postaci, nie zawiodłam się na wykreowanych przez Gonzo bohaterach... Przynajmniej tych drugoplanowych. Główni protagoniści są dość irytujący-zakompleksiona Julia oraz niezdecydowany Romeo(do którego przylgnęło już określenie "ciota") naprawdę potrafią zdenerwować, jednakże z uwagi na ich wiek można im wszystko wybaczyć(istotne jest także to, że nasze młodzieniaszki nie zajmują więcej niż 50% czasu antenowego). Kolejne postacie są dość wyraziste i ich poczynania oglądamy z przyjemnością, często kibicując im bardziej niż parze tytułowych bohaterów. Mroczny Tybalt, zachowujący się(i wyglądający) niczym jakiś ninja z "Naruto", nieszczęśliwie zakochana Hermiona oraz tak naprawdę nieszczęśliwy i samotny książę Monteki podbili me serce. Oczywiście oprócz nich występuje jeszcze wiele osób, choćby bezgranicznie wierzący w Czerwony huragan doktor, trójka mężczyzn wspomagających Julię(których zapamiętałam jako Dziadunio, Legolas i Berserk), jej najlepszy przyjaciel lubujący sie w bombach, smutna i cicha matka Romea, niestały psychicznie Merkucjo czy druh głównego bohatera-Benwolio. Każdym z nich kierują jakieś motywy, a ich historie tworzą osobny wątek.
Kolejnym odstępstwem od oryginału jest niezwykły świat prezentowany nam w "RxJ". Zamiast Werony mamy NeoWeronę-ogromne miasto, gdzie wszystkie budowle wyglądają niczym zabytki. Oprócz tego sama NeoWerona znajduje sie na wyspie unoszącej sie nad ziemią. Niestety, sam motyw nie został wykorzystany, bohaterowie żyją w tym świecie w ogóle nie wykazując jakiejkolwiek chęci ujrzenia tego co jest poza ich miastem.
Strona wizualna wypadałaby bardzo dobrze, gdyby nie projekty postaci postaci trzecioplanowych oraz twarze głównych bohaterów, które z bliska wyglądają okropnie. Animacja ruchów jest dość płynna, a krajobrazy i wnętrza budynków są przepiękne.
Muzycznie "RxJ" jest bardzo dobre, choć wielu z pewnością nie przypadnie do gustu. Opening, będący cover, jest zwyczajnie śliczny, a ending, który teoretycznie burzy klimat serii mnie osobiście nie zniechęcił-taka miła odmiana po ciągłych nastrojowych kawałkach. Ścieżka dźwiękowa zachwyci wielu miłośników muzyki klasycznej, aczkolwiek czasem bywa źle wykorzystana i zamiast dodawać podniosłości niektórym scenom, irytuje widza.
Ostrzegam-"Romeo x Juliet" nie należy oglądać z polskimi napisami online. Tłumaczenie jest potworne, postacie cały czas "yodują", a całe anime traci na wartości.
Oczekując kolejnej adaptacji, pełnej cytatów(choć występuje tutaj scena balkonowa służy ona zupełnie innemu celowi niż w tragedii) i zapożyczeń, zostałam miło zaskoczona. Od dawna nie widziałam tak wzruszającej i pełnej uroku serii, będącej mimo wszystko opartej na motywach mej znienawidzonej sztuki. Mimo przerażającej ilości negatywnych opinii recenzentów, "Romeo x Juliet" to doprawdy piękne anime, opowiadającej o poświęceniu i miłości, na którą tak rzadko twórcy anime zwracają uwagę...
Zacznijmy od początku. Pewnej nocy wszyscy członkowie rodziny Capuletti zostają wymordowani przez złego Montekiego. Jedynie mała Julia wraz ze swą pokojówką zostają uratowane przez wiernych poddanych i wywiezione na pegazach (albo jak przetłumaczono "smoczych wierzchowcach") do domu Williama Szekspira, gdzie będą się ukrywać przez następne kilkanaście lat.
Czytając to streszczanie wielu osób może przecierać oczy ze zdumienia. Tak, ta seria jest jedynie luźnie powiązana z oryginałem, ale to poniekąd dodaje jej uroku ze względu na niespodziewane zwroty akcji. Nie ma żadnego ojca Laurentego ani narzucanego małżeństwa, tylko ogromna polityczna wojna między dwoma rodami.
Wracając do fabuły-po tych niefortunnym wydarzeniu akcja przenosi się o 14 lat do przodu. Nasza bohaterka jest wybawiającym lud tamtejszym odpowiednikiem Zorro, noszącym miano Czerwony Huragan. Podczas jednej z akcji zostaje uratowana przez Romea, szlachcica, będącego synem mordercy jej rodziny. Nie będzie chyba ogromnym spoilerem wiadomość, iż po paru przygodach młodzi zakochują się w sobie wbrew woli ich rodzin i całemu światu.
Największą wadą "RxJ" jest niestety ogromna nierealistyczność. Nie oczekuje od żadnego anime przestrzegania nie wiadomo jakich praw fizyki, ale Julietta skacząca po walących się budynkach i rozgramiająca szabelką zastępy ciężko uzbrojonych żołnierzy to już zwykła przesada. Wojskowi bywali pokonywani przez chłopów z równą łatwością jak głoszą legendy o rewolucji francuskiej. Jest to dość denerwujące, tym bardziej, iż parę odcinków wcześniej taki strażnik zabijał kilkunastu mieszczan. Z kolei pojedynki są doskonale zrealizowane i naprawdę przejmujące.
Co do postaci, nie zawiodłam się na wykreowanych przez Gonzo bohaterach... Przynajmniej tych drugoplanowych. Główni protagoniści są dość irytujący-zakompleksiona Julia oraz niezdecydowany Romeo(do którego przylgnęło już określenie "ciota") naprawdę potrafią zdenerwować, jednakże z uwagi na ich wiek można im wszystko wybaczyć(istotne jest także to, że nasze młodzieniaszki nie zajmują więcej niż 50% czasu antenowego). Kolejne postacie są dość wyraziste i ich poczynania oglądamy z przyjemnością, często kibicując im bardziej niż parze tytułowych bohaterów. Mroczny Tybalt, zachowujący się(i wyglądający) niczym jakiś ninja z "Naruto", nieszczęśliwie zakochana Hermiona oraz tak naprawdę nieszczęśliwy i samotny książę Monteki podbili me serce. Oczywiście oprócz nich występuje jeszcze wiele osób, choćby bezgranicznie wierzący w Czerwony huragan doktor, trójka mężczyzn wspomagających Julię(których zapamiętałam jako Dziadunio, Legolas i Berserk), jej najlepszy przyjaciel lubujący sie w bombach, smutna i cicha matka Romea, niestały psychicznie Merkucjo czy druh głównego bohatera-Benwolio. Każdym z nich kierują jakieś motywy, a ich historie tworzą osobny wątek.
Kolejnym odstępstwem od oryginału jest niezwykły świat prezentowany nam w "RxJ". Zamiast Werony mamy NeoWeronę-ogromne miasto, gdzie wszystkie budowle wyglądają niczym zabytki. Oprócz tego sama NeoWerona znajduje sie na wyspie unoszącej sie nad ziemią. Niestety, sam motyw nie został wykorzystany, bohaterowie żyją w tym świecie w ogóle nie wykazując jakiejkolwiek chęci ujrzenia tego co jest poza ich miastem.
Strona wizualna wypadałaby bardzo dobrze, gdyby nie projekty postaci postaci trzecioplanowych oraz twarze głównych bohaterów, które z bliska wyglądają okropnie. Animacja ruchów jest dość płynna, a krajobrazy i wnętrza budynków są przepiękne.
Muzycznie "RxJ" jest bardzo dobre, choć wielu z pewnością nie przypadnie do gustu. Opening, będący cover, jest zwyczajnie śliczny, a ending, który teoretycznie burzy klimat serii mnie osobiście nie zniechęcił-taka miła odmiana po ciągłych nastrojowych kawałkach. Ścieżka dźwiękowa zachwyci wielu miłośników muzyki klasycznej, aczkolwiek czasem bywa źle wykorzystana i zamiast dodawać podniosłości niektórym scenom, irytuje widza.
Ostrzegam-"Romeo x Juliet" nie należy oglądać z polskimi napisami online. Tłumaczenie jest potworne, postacie cały czas "yodują", a całe anime traci na wartości.
Oczekując kolejnej adaptacji, pełnej cytatów(choć występuje tutaj scena balkonowa służy ona zupełnie innemu celowi niż w tragedii) i zapożyczeń, zostałam miło zaskoczona. Od dawna nie widziałam tak wzruszającej i pełnej uroku serii, będącej mimo wszystko opartej na motywach mej znienawidzonej sztuki. Mimo przerażającej ilości negatywnych opinii recenzentów, "Romeo x Juliet" to doprawdy piękne anime, opowiadającej o poświęceniu i miłości, na którą tak rzadko twórcy anime zwracają uwagę...