Danshi Koukousei no Nichijou to kolejna, typowa szkolna komedia. Poznajemy trzech typowych bohaterów płci męskiej, chodzących do typowej szkoły, mieszkających w typowym japońskim mieście. Ot komedia jakich wiele, jednak jest coś, co wyróżnia ją a tle innych.
Zastanawiacie się pewnie, co w niej takiego niezwykłego?
Ano nasi bohaterowie są całkiem normalni!
Borykają się z takimi samymi problemami jak większość nastolatków. Nie są jakimiś lalusiami o gołębim sercu a’la bohaterowie Kimi to Boku. Tu spotykamy prawdziwych chłopaków z krwi i kości, którym w głowie tylko dziewczyny, cycki i zabawa (zupełnie jakbym widział siebie). Jak przystało na prawdziwych uczniów, uczą się na swój sposób, przeprowadzając treningi i symulacje mające w przyszłości ułatwić udany podryw, co zwykle doprowadza do zabawnych, często dwuznacznych sytuacji. Są skazani na siebie, ale największymi wrogami w ich staraniach są oni sami.
Nasi bohaterowie nie przebierają w słowach, doskonałe dialogi i prześmieszne gagi sytuacyjne sypią się jak z rękawa. Kreska jest prosta ale przyjemna dla oka, udźwiękowienie niczym się nie wyróżnia. OP bardzo mi sie podoba, niestety nie mogę tego powiedzieć o ED, jednak nie to jest najważniejsze.
Takiej dawki humoru dawno nie otrzymałem.
Przed obejrzeniem najlepiej odwiedźcie łazienkę, odstawcie wszelkie płyny i zajmijcie stabilną pozycję. Gwarantuje że po kilku minutach rozboli was brzuch, polecą łzy albo zaczniecie turlać się po ziemi :D
Zastanawiacie się pewnie, co w niej takiego niezwykłego?
Ano nasi bohaterowie są całkiem normalni!
się nie podniecaj bo ci żyłka pęknie :D
Borykają się z takimi samymi problemami jak większość nastolatków. Nie są jakimiś lalusiami o gołębim sercu a’la bohaterowie Kimi to Boku. Tu spotykamy prawdziwych chłopaków z krwi i kości, którym w głowie tylko dziewczyny, cycki i zabawa (zupełnie jakbym widział siebie). Jak przystało na prawdziwych uczniów, uczą się na swój sposób, przeprowadzając treningi i symulacje mające w przyszłości ułatwić udany podryw, co zwykle doprowadza do zabawnych, często dwuznacznych sytuacji. Są skazani na siebie, ale największymi wrogami w ich staraniach są oni sami.
z cyklu "jak to się zakłada"
Nasi bohaterowie nie przebierają w słowach, doskonałe dialogi i prześmieszne gagi sytuacyjne sypią się jak z rękawa. Kreska jest prosta ale przyjemna dla oka, udźwiękowienie niczym się nie wyróżnia. OP bardzo mi sie podoba, niestety nie mogę tego powiedzieć o ED, jednak nie to jest najważniejsze.
Takiej dawki humoru dawno nie otrzymałem.
Żeby wygrać bitwę, musisz dobrze poznać oręż przeciwnika
Przed obejrzeniem najlepiej odwiedźcie łazienkę, odstawcie wszelkie płyny i zajmijcie stabilną pozycję. Gwarantuje że po kilku minutach rozboli was brzuch, polecą łzy albo zaczniecie turlać się po ziemi :D
Polecam, szczególnie męskiej części widowni.