Welcome to NHK
Hikikomori – choroba cywilizacyjna o podłożu psychiczno‑emocjonalnym, rodzaj depresji, syndrom skrajnego wycofania społecznego, który obecny jest w życiu milionów młodych Japończyków. Dotychczas stwierdzono jej występowanie w Japonii i Korei Południowej. Zapada na nią głównie młodzież płci męskiej (ok 7 chłopców na 3 dziewczyny). Przejawia się ona odizolowaniem od społeczeństwa na kilka lat. Osoby dotknięte tą dolegliwością zamykają się najczęściej w domu, unikając bezpośrednich spotkań z ludźmi. – Wikipedia.
W tym anime możemy oglądać właśnie konkretny przypadek Hikikomori. A mianowicie Tatsuhiro Satou. Po przeprowadzce do Tokio w połowie roku studiów załamał się i stwierdził, że bezpiecznie będzie tylko w domu, wynajętej kawalerce. Całe dnie jałowo przesiaduje w domu głównie spędzając na przemyśleniach. Owe załamanie stało się trwałą fobią wobec ludzi. Główny bohater tylko czasami wieczorem wychodzi, aby zaczerpnąć świeżego powietrza. Jego życie zmienia się po spotkaniu pewnej dziewczyny, która będzie starać się wywabić go z fobii. Do tego jego sąsiadem okazuje się kumpel z liceum. Całe anime to są w większości perypetie głównego bohatera. Misaki stopniowo, za pomocą specjalnej terapii psychologicznej pomaga chłopakowi otworzyć się na innych ludzi, jednak nasz outsider nadal ma swoje lepsze i gorsze dni. Międzyczasie przez Yamazakiego , swojego sąsiada, staje się otaku i fanem loliconu, oraz tworzy z nim grę hentai. Mimo wszystko Misaki chce go wyleczyć i nie przestaje się trudzić. Po pewnym czasie Tatsuhiro bierze się poważnie za swoją sprawę. Okazuje się, że nie tylko on ma problemy sam ze sobą...
Moja ocena : 9/10
Ogólnie anime daje w kość takim ludziom, niektórych zachęca do działania i zmusza do refleksji. Ja się bardzo utożsamiłem z głównym bohaterem, chociaż z początku ciężko go polubić, pod koniec nie da rady go nienawidzić. Nie podoba mi się, że gdy zaczyna się starać to pojawia się aż tak dużo złych wydarzeń, ale każde daje swoje doświadczenie i Satou stara się nie popełniać swojego błędu...
PS. Trochę wątpiłem w istnienie handlu wielopoziomowego, aż do niedawna gdy dostałem propozycje przyłączenia się do takiego stowarzyszenia.