Detroit Metal City
O Fabule...
Souchi Negishi, wielki fan szwedzkiej muzyki popularnej, chce założyć zespół popowy w Tokio. Ale coś mu nie wychodzi... zostaje wokalistą zespołu death metalowego. Choć nie chce się utożsamić z Krauserem II, bo taki jest jego pseudonim muzyczny, to i tak czasami mu się coś wymyka. Dochodzi do wielu potyczek scenowych, spotkaniach z fanami, nieświadomych, że dziwnie wyglądający chłopak to jest Krauser, oraz wiele innych ciekawych sytuacji.
Moja opinia
To tak... Jest to komedia, dość czarna i wyśmiewająca metali, hip hopowców i punków, ale co tam! Anime bardzo mi się spodobało. Chociaż miało parę takich kwaśnych smaczków, takich jak powtarzające się żarty (co nie zmienia, że nie są śmieszne) oraz dość prymitywny humor, czyli potrafi rozbawić tych co niewiele wymagają, ja na ten przykład płakałem ze śmiechu oglądając to. Ostatni kwaśny smaczek jaki zauważyłem to krótkie odcinki, to jest smutne tym bardziej, że jest ich mało; może końcówka dziwna, ale z racji, że nie przyjmuję jej do świadomości to jest spoko.
Muzyka... a co będę owijać w bawełnę. Metal i to w najbardziej ryjącej banie formie. Gwałty, śmierć i inne takie tam.
Kreska... tutaj mnie oczka bolały troszeczkę, ale, że to nie jest seria, od której się dużo wymaga to przymknąłem na to te oczka.
Ogólnie ja byłem zadowolony jak obejrzałem to anime. Co prawda za pierwszym razem to byłem nieźle pijany jak to widziałem, za drugim i trzecim razem też, ale dobrze wspominam.