Ach, w życiu każdego człowieka przychodzi taki moment, kiedy nadmiar nudy pcha go do podjęcia szalonych decyzji. Pamiętam jakby to było wczoraj(A było to jeszcze w zeszłym tygodniu!) jak zdecydowałam się wstąpić w szeregi uploaderów. Spojrzałam wtedy na ogłoszenie.
Stoi tam zawsze, na górze strony, takie samotne. Tyle razy je widziałam, a ono dalej nieprzetrwanie, na złość przypomina, że na stronie jest za mało uploaderów.
Nie dajcie się oszukać. Słowa „szukamy chętnych do czarnej roboty” to tylko wyzwanie rzucone w waszą stronę. Myślicie, że jest tam odrobina sarkazmu? Nie. To zdanie to 100% prawdy. Robota jest czarna, męcząca i brudna. Po rozwinięciu można zauważyć, że wymieniają jeszcze więcej wad, a potem wręcz dosłownie rzucają wyzwanie. Chcą was nabrać, myślicie „Pff, przecież to nie może być tak trudne jak to o czym piszą. Myślą, że ja nie dam sobie rady?”, patrzycie więc na te 2 linki, wybieracie jeden z nich i zgłaszacie się na stanowisko. Dostajecie prawa i ładny niebieski kolorek, a potem…
Potem zaczyna się piekło.
Komputer zamula, napisy nie pasują, napisów nawet nie ma. Chwila moment, co na tym filmie robią angielskie napisy?! Milion programów otwartych w tle krzyczy o twoją uwagę. Jednocześnie robisz napisy, konwertujesz mkv do avi, wtapiasz napisy, otwierasz przeglądarkę i uploadujesz video. Już nawet nie pamiętasz, które jest w kolejce, które się konwertuje i które powinieneś wrzucić.
Nie pozostaje ci nic innego jak tylko wyrzucić kompa przez okno i udać się do kąta rozpaczać nad tym co cię podkusiło, żeby się zgłosić. Tym jednak, którzy złapali się w pułapkę i jeszcze stoją na krawędzi oraz tym, którzy chcą posłuchać o ciężkiej pracy, oddaje w ręce kolejne części mojego pamiętnika uploadera.
Stoi tam zawsze, na górze strony, takie samotne. Tyle razy je widziałam, a ono dalej nieprzetrwanie, na złość przypomina, że na stronie jest za mało uploaderów.
Nie dajcie się oszukać. Słowa „szukamy chętnych do czarnej roboty” to tylko wyzwanie rzucone w waszą stronę. Myślicie, że jest tam odrobina sarkazmu? Nie. To zdanie to 100% prawdy. Robota jest czarna, męcząca i brudna. Po rozwinięciu można zauważyć, że wymieniają jeszcze więcej wad, a potem wręcz dosłownie rzucają wyzwanie. Chcą was nabrać, myślicie „Pff, przecież to nie może być tak trudne jak to o czym piszą. Myślą, że ja nie dam sobie rady?”, patrzycie więc na te 2 linki, wybieracie jeden z nich i zgłaszacie się na stanowisko. Dostajecie prawa i ładny niebieski kolorek, a potem…
Potem zaczyna się piekło.
Komputer zamula, napisy nie pasują, napisów nawet nie ma. Chwila moment, co na tym filmie robią angielskie napisy?! Milion programów otwartych w tle krzyczy o twoją uwagę. Jednocześnie robisz napisy, konwertujesz mkv do avi, wtapiasz napisy, otwierasz przeglądarkę i uploadujesz video. Już nawet nie pamiętasz, które jest w kolejce, które się konwertuje i które powinieneś wrzucić.
Nie pozostaje ci nic innego jak tylko wyrzucić kompa przez okno i udać się do kąta rozpaczać nad tym co cię podkusiło, żeby się zgłosić. Tym jednak, którzy złapali się w pułapkę i jeszcze stoją na krawędzi oraz tym, którzy chcą posłuchać o ciężkiej pracy, oddaje w ręce kolejne części mojego pamiętnika uploadera.
Pisała dla was Lenalee Lee