Mushishi
__Zacznijmy od tego czym jest Mushi. Są to istnienia (bo ciężko to nazwać czymkolwiek innym), które z pewnością żyją i oddziałują na życie ludzi, zwierząt oraz roślin. Na samym początku jest powiedziane, że są bardziej prymitywne od bakterii, chociaż potrafią przybrać całkiem kolosalne rozmiary. Nie wszyscy wiedzą o ich istnieniu, ponieważ nie wszyscy mogą je dostrzec. Na świecie istnieją specjaliści, którzy badają naturę tych bytów - Mushishi. Właśnie jednym z nich jest Ginko, który wędruje po Japonii żyjąc z handlu i często ratując ludzkie życie, kiedy czyjaś droga przetnie się z jakimś złośliwym mushi.
__ Z Początku niewiele wiemy o głównym bohaterze. Ot tak, pojawia się przystrzyżony, japoński Wiedźmin bez miecza i nagle potrafi rozwiązać każdy problem, tylko zamiast potworów przegania mushi (w każdym razie na początku ja odniosłem takie wrażenie). Dopiero później zdałem sobie sprawę, że on tak naprawdę nie może zostać na miejscu i otworzyć sklepu, chociaż jako wędrowny handlarz jego głównym zajęciem było sprzedawanie rzadkich przedmiotów powiązanych z mushi, bo w pewnym momencie tłumaczył, że ma dar do przyciągania tych, umownie powiedzmy, stworzeń i jakby za długo został w jednym miejscu, to by mogło źle się skończyć dla innych ludzi.
__Anime jest podzielone na epizody. Jak ktoś bardzo by chciał, to może wydedukować schemat - ktoś zapada w dziwną chorobę, przychodzi Ginko i leczy go, a na sam koniec wytłumaczenie jaki to był mushi. Nie da się zaprzeczyć, że część z tych odcinków tak wygląda, ale przecież tematem tego anime jest zupełnie co innego. Tutaj chodzi o ludzkie relacje i życie w małych społeczeństwach w dobie kryzysu mniejszego lub większego. Nie zawsze też Ginko da radę pomóc komuś dotkniętemu przez mushi. Nie zawsze ta osoba chce tej pomocy oraz nie zawsze też jest taka możliwość.
__Zatrzymajmy się przy oprawie. Doskonale narysowany las, góry spowite mgłą czy tereny skaliste nad wodą. Niemal każde otoczenie jakie jest pokazane przypadło mi do gustu (może za wyjątkiem jednej wyspy, bo wydawała mi się zbyt surowa, ale to już inny temat). Przyznam się również, że zanim obejrzałem anime, to dość długo słuchałem soundtracku. Jeśli ktoś tak jak ja lubi słuchać muzyki z filmów/anime, to z pewnością wie co czułem w momencie kiedy dany utwór pojawił się w tle. Nie będę też zbyt długo komentować oprawy muzycznej, bo mógłbym użyć wielu epitetów określających jak bardzo jest niesamowita, ale nie tędy droga. Określiłbym ją jako nastrojową i dopasowaną do obrazu. Można utożsamić ją z naturą, ponieważ tworzy taki klimat. Przechodząc do grafiki, to tutaj mógłbym się rozpisywać o krajobrazach jak wyżej, ale jak zwrócimy uwagę na postaci, to mamy do czynienia z prostymi postaciami. Nie mają różnokolorowych włosów czy niesamowitych płaszczy. W głównej mierze dlatego, że większość z tych postaci to są prości ludzie tacy jak rybacy czy rolnicy. W ciekawy sposób są pokazane mushi. Nieraz mogą przypominać stworzenia takie jak ślimaki czy meduzy, ale nieraz są blisko niesprecyzowane i każdemu mogą przypominać inny kształt. Przyznam się, że niektóre przypominały mi saksofon, jakieś rośliny czy neurony.
__Co ciekawe, teoretycznie schemat pozostaje ten sam, ale w każdym odcinku pojawiają się tak różne postaci, krajobrazy i przypadki, że żaden odcinek (w moim odczuciu) nie był nudny. Mało tego, często czułem grozę oglądając niektóre epizody. Potrafiłem sobie wyobrazić konkretny przypadek w lustrzanym odbiciu, czyli "co by było, gdyby to dotknęło mnie, moją siostrę czy brata?". Jestem zdania, że każdy odcinek trzeba przetrawić po swojemu. Nie zalecam oglądania całej serii jednego dnia, bo nie poczuje się głębi, którą niesie (albo którą ja sobie wyobrażam, że niesie) to anime. Zdaje mi się, że ten tytuł nie jest dla każdego. Ten kto szuka szybkiego anime, w którym głównym motorem jest agresja w imię zemsty, czy też niekończące się walki, to po prostu najzwyczajniej w świecie się zawiedzie. Ale śmiało mogę zalecić oglądanie każdemu, który doceni piękny krajobraz jaki pozwala nam zobaczyć Mushishi, czy dobrą muzykę.