The Girl Who Leapt Thorough Time
Makoto Konno, młoda dziewczyna, która przez przypadek zyskuje dar, który każdy z nas by chciał mieć. Bo tak właściwie to chyba wszyscy myśleliśmy jak by to było fajnie, gdyby tak cofnąć czas. Chociażby po to, aby ruszyć do kolektury totalizatoru sportowego i wykreślić właściwe cyfry, żeby za kilka dni, bądź tygodni być milionerami. Sam bym tak zrobił i wierzę, że Ty również. Ale Makoto nie. Ona jest inna. Jej wystarczy odrobina szczęścia poprzez spędzenie czasu z przyjaciółmi.
Zacznijmy od początku. Przed nami pojawiają się trzy postaci spędzające wolny czas na zabawie. Makoto, Chiaki i Kousuke. Makoto jest dość roztrzepaną osobą. Od początku wpakowuje się w sytuacje, z których ciężko wybrnąć. Chiaki i Kousuke są jej przyjaciółmi z klasy, z którymi najchętniej spędza czas. W pewnym momencie znajduje przedmiot przypominający orzech. Niedługo potem okazuje się, że dzięki temu znalezisku może przeskakiwać w czasie. Konno chcąc dłużej przebywać z przyjaciółmi używa swojej nowej zdolności powtarzając ciągle te same czynności, a jednocześnie próbując naprawić dziwne sytuacje, w jakich się znalazła. Niestety, to ma też drugą stronę medalu. Niczym Oszukać Przeznaczenie, jeśli Makoto cofnęła czas i dzięki temu uniknęła nieszczęścia, to inna osoba będzie cierpieć. W tym momencie wszystko się komplikuje i bohaterka wpada w ciąg wydarzeń próbując naprawić jeden błąd powodując kilka kolejnych.
Ogólnie:
Anime ma charakter. Moim zdaniem jest wielopłaszczyznowe, mamy do czynienia z komicznymi sytuacjami, poruszającymi serce, a także z dramatycznymi. Do tego charyzmatyczna główna bohaterka, która nadaje tempa całej akcji. Co więcej jest potrzebne, żeby otrzymać dobry tytuł? Fabuła, muzyka i animacja. Na szczęście ten tytuł dzielnie broni każdej bazy.
Fabuła jest wręcz genialna w swojej prostocie, a jednocześnie zawiłości. Widz może bez problemu podążyć za bohaterką po jej wędrówce w czasie, ale nieraz zastanowi się "gdzie ona, do cholery, znowu wylądowała". Do tego zakończenie, które gra nam na emocjach.
Muzyka... dźwięki fortepianu jakby wyznaczają szlak Makoto, próbują dorównać jej kroku. Moim zdaniem muzyka jest na niezłym poziomie. Chociaż nie zapisuje się na długo w pamięci, to spełnia całkowicie swoją rolę. Towarzyszy nam i tworzy klimat, a to jest najważniejsze.
No i animacja. Istny majstersztyk Niemal tak jak było z Mushishi. Większość screenów może służyć za grafikę na pulpicie. Dopracowany krajobraz i spora ilość szczegółów umila nam wizję. Do tego przy każdym przeskoku na Twoim miejscu wyszukiwałbym każdych zmian w powtarzających się lokalizacjach, ponieważ szkopuł tkwi w szczegółach.
Moja ocena:
Osobiście uwielbiam motyw podróży w czasie. Co prawda tutaj nie mamy styczności z ratowaniem świata, tylko raczej z zastosowaniem podróży w czasie, aby uratować siebie, a może kogoś jeszcze? Kto wie? Niemal wszystkie elementy jakie wystąpiły w tym tytule przypadły mi do gustu. Może odrobinę mi zabrakło interakcji między niektórymi osobami, ale nie wymagajmy zbyt wiele. Zawsze można sobie coś dopowiedzieć.