Nawigacja
Czytelnia » Recenzje » NANA - recenzja
Recenzje
NANA - recenzja
Dwie dziewczyny z dwóch różnych światów próbują stawić czoła dorosłemu życiu w wielkim mieście. Co z tego wyniknie?

Tytuł: NANA
Rodzaj: Seria TV
Liczba odcinków: 47x25 min
Rok wydania: 2006
Gatunek: romans, obyczajowy, dramat, muzyczny
Klasyfikacja wiekowa: 12+

O serii słów kilka:
NANA to opowieść o dwóch dziewczynach noszących to samo imię, które jest jedyną rzeczą, jaka je łączy. Ich drogi krzyżują się w Tokio – mieście, gdzie obie chcą spełnić swoje marzenia.

Słowem wstępu:
Szczerze przyznam, że dość długo zabierałam się do obejrzenia tej serii. Miałam dwa podejścia oddzielone między sobą kilkumiesięczną przerwą. Mimo to ten tytuł nadal mącił mi w głowie. Jednak, gdy już go obejrzałam, nie żałowałam, że zabrałam się za to tak późno.

NANA to anime, do którego trzeba dojrzeć. Nie jest to prosta historia, chociaż z początku może na taką wyglądać. Nie opowiada o problemach w szkole czy miłostkach w przedziale gimnazjalno-licealnym. Dlatego właśnie jest skierowana do widowni zwanej josei, czyli młodych kobiet.



Fabuła skupia się na losach dwóch dziewczyn, których marzeniem było przyjechać do Tokio. Osaki pragnie wspiąć się po szczeblach kariery muzycznej, zaś Komatsu chce jedynie być jak najbliżej swojego ukochanego. Sprawy szybko nabierają jednak nieco innego obrotu, a grono bohaterów zaczyna nam się powiększać o coraz to ciekawsze osoby, które jeszcze bardziej wzbogacają całokształt.

W całym anime można wyróżnić kilka wątków. Bohaterki zmagają się z różnymi przeszkodami, zdobywają nowe doświadczenia. Jednak nie spotykałam się tutaj ze zbytnim faworyzowaniem jednej z Nan, na co byłam nastawiona. Często bywa tak, że chociaż mamy do czynienia z kilkoma postaciami, to tylko jedna gra pierwsze skrzypce, a reszta zapewnia barwne tło. Twórcy pozwolili każdej z dziewczyn wyszaleć się na ekranie, a przy tym doskonale ukazali postaci poboczne, którzy mają również swoje kłopoty. Są tutaj problemy emocjonalne, konflikty na większą skalę, niż sprzeczka na korytarzu szkolnym oraz sprawy wymagające interwencji organów władzy czy pomocy psychologów, znajdzie się wszystko. NANA skupia się głównie na odczuciach i wzajemnych relacjach bohaterów, co pozostawiło w tle problematykę, którą wymieniłam jako drugą. Mam tu na myśli narkomanię i prostytucję.

Klimat serii nie jest ani ponury, ani zbyt wesoły - ma coś z obu tych cech. Jest idealnie podłożony pod widownię, dla której historia jest przeznaczona. Wszystko zostało ukazane tak, żeby nie zapomnieć o najważniejszych elementach życia codziennego. Znajdą się tu chwile wesołe, ale również i smutne. Typowe dla każdego człowieka życie nie schodzi na dalszy plan, żeby ustąpić miejsca głównemu wątkowi. Wciąż mamy do czynienia ze sprawami przyziemnymi, oczywistymi. Przez moment będzie wesoło, żeby za chwilę lunął deszcz, a następnie znów wyszło słońce. Jak w życiu, typowo „raz na wozie, raz pod wozem”. Dlatego też znajdą się elementy wzruszające, przy których polecą gorzkie łzy, a za chwilę widownia będzie płakać ze śmiechu.

Bohaterowie są kluczowym elementem całej fabuły. Kiedy zaczynałam oglądać tę serię i nie wiedziałam, z jakimi postaciami się spotkam, wyobrażałam sobie wszystko kompletnie inaczej. W chwili, gdy z perspektywy widza bliżej poznałam obie Nany, a razem z nimi osoby im bliskie – nagle mnie olśniło. Rzeczywiście, gdyby nie odmienne charaktery i środowiska młodych kobiet, to cały czar by prysł. Osaki wprowadza nas w świat ostrej muzyki, ale ciągnie to za sobą konsekwencje, Komatsu jednak stawia na tradycyjne życie. Postaci poboczne są dopracowane równie mocno, jak główne bohaterki, mało tego, z czasem mamy okazję poznać je równie mocno, jak obie Nany.



Muzyka jest jak miód dla uszu. Nic dodać, nic ująć. Muzyka otwierająca i kończąca odcinki została wykonana przez Olivię Lufkin (głos śpiewany dla Reiry) lub Annę Tsuchiyę (głos śpiewany Nany Osaki) z ogromną perfekcją. Obie panie wykonały świetną robotę, wczuwając się w odgrywane przez siebie role na tyle, że słuchając każdego utworu można zrozumieć uczucia bohaterek oraz podłożyć do danego utworu odpowiednie tło fabularne. W końcu jest to również anime muzyczne, więc grzechem byłoby pominąć tak ważne aspekty, jak utwory wykonywane przez piosenkarki. Ścieżka dźwiękowa ujawniająca się w tle również jest bardzo dobrze wykonana. Pasuje do klimatu i sytuacji przedstawianej w danych momentach.

Grafika jest tutaj na dobrym poziomie. Nie można stwierdzić, że jest to arcydzieło. Po przeprowadzeniu małego wywiadu środowiskowego dotarło do mnie, dlaczego NANA jest tak często pomijana przez fanów gatunku. Niektórzy twierdzą, że kreska „boli w oczy”. Cóż, o ile w mandze całokształt prezentuje się bardzo dobrze, to w anime nie do końca się to sprawdziło. O ile projekty postaci zostały wykonane ze starannością, to nie zawsze przeniosło się to na ekran z równie świetnym efektem. Momentami widać niedoskonałości, których ludzkie oko nie pominie. Jest to właściwie jeden z niewielu minusów tej serii.



Kiedy moja przygoda z NANĄ dobiegła końca, naszło mnie na przemyślenia na temat własnego życia. Seria ta wywarła na mnie tak wielkie wrażenie, że przez jakiś czas nie mogłam się pozbierać. Wiem jednak, komu należy ją polecić. Jeśli jesteś osobą, która ceni sobie historie nie skupiające się tylko na akcji, a lubi posłuchać monologów głównych bohaterów, którzy wręcz zwierzają nam się z własnych rozterek, to trafiłeś w dziesiątkę. Znajdziesz tutaj ciepło rodzinne, prawdziwą przyjaźń, poznasz życie gwiazdy rocka od kuchni, ale również uświadomisz sobie jaką wartość potrafi mieć miłość.

Oceń artykuł:
Przeczytaj więcej o:
Komentarze
Nie posiadasz zezwoleń do pisania komentarzy.
Od najstarszych Strzałka w dół Od najnowszych Strzałka w górę
1
Necessary 5 Marca 2016r. 0:27
Obejrzałam anime NANA,,ze względu na komentarze "NANA to niepowtarzalne anime", "jedyne w swoim rodzaju", gdy zobaczyłam kreskę, to lekko odechciało mi się je oglądać. Ale w końcu, podeszlam do tego.
Anime mocno mną wstrząsnęło, na poczatku uwielbiałam spokojne, relaksujące openingi jak w Hiiro no Kakera, a opening NANY "rose" uważałam za straszny rock itd. Ale po obejrzeniu, mam ochotę sluchac tego caly czas, żałuję,że autorka nie kontynuuje tej serii. Jako jedyna zrobila na mnie wrażenie "realnej".
Tylko końcówka mnie rozczarowala, co jeszcze bardziej przeżywam.
0
Erdesu 3 Marca 2016r. 16:05
Sam miałem już jedno podejście do tego tytułu, z jakiegoś powodu przestałem oglądać, ale najprawdopodobniej znów się za to zabiorę.

Jeśli chodzi o artykuł to jeden z lepszych debiutów jakie tu widziałem, dobra robota, moja droga. Oby tak dalej ;)
0
Fleroviuum 3 Marca 2016r. 19:28
Do niektórych serii potrzebne jest kilka podejść, przynajmniej moim zdaniem, bo efekt końcowy może być znacznie lepszy.

Czuję się zaszczycona, dziękuję. ^^
0
Bezimienny 1 Marca 2016r. 23:32
Nigdy nie ciągnęło mnie do muzycznych anime. Nawet oglądając scenę koncertu w Angel Beats zawahałem się i zadałem sobie pytanie, czy aby na pewno chcę to oglądać. Nigdy nie rozważałem oglądania tego tytułu, a recenzję zacząłem czytać tylko z ciekawości co to za artykuł pojawił się na on-a... nie wiadomo kiedy znalazłem się na jej końcu wiedząc dokładnie co po obejrzeniu serii czuła osoba która to pisała. Kawał dobrej roboty, materiał zasługuje na wyróżnienie ;)
0
Fleroviuum 2 Marca 2016r. 22:58
Ojej, dziękuję bardzo, to wiele dla mnie znaczy, jako początkującej redaktorki na tej stronie. Jestem szczęśliwa, że mój tekst był w stanie dotrzeć do Ciebie na tyle dobrze. <3
1
Ginko 1 Marca 2016r. 21:17
Trochę zabrakło wspomnienia o tym, że NANA jest historią niedokończoną - autorka Yazawa Ai zaprzestała pracy nad mangą z powodu choroby. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że kiedyś ją dokończy i anime doczeka się kontynuacji.
Generalnie tekst czytało się bardzo przyjemnie, dobra robota :)
0
Fleroviuum 2 Marca 2016r. 22:49
Owszem, przyznaję, że kompletnie wyleciało mi to z głowy, choć jest to dość ważny element, jeśli chodzi o cały przebieg tworzenia mangi. Nie zmienia on jednak fabuły, dlatego pewnie umknęło mi to gdzieś. ;-;
Dziękuję bardzo. *^*
Nie posiadasz zezwoleń do pisania komentarzy.
Strona fanów japońskiej popkultury On-Anime 2009 - 2024
Napędzana przez autorski skrypt On-Anime 4, wykonany przez jednego z największych leni na świecie.