Studio: TMS Entertainment
Sezon: Lato 2016
Gatunek: romans, szkolne, okruchy życia
Liczba odcinków: 12
ReLIFE powstało na podstawie ciągle wychodzącej web-mangi autorstwa Sou Yayoi. Robotą zajęło się studio TMS Entertainment (Kamisama Hajimemashita, D.Gray-man) z reżyserem Satoru Kousakim na czele. Połączenie romansidła, okruchów i życia szkolnego jarało mnie niemiłosiernie kilka lat temu. Oglądałam nałogowo, aż do znienawidzenia serie zaszufladkowane pod tymi gatunkami i byłam pewna, że już nic mnie nie zaskoczy. Ot, kolejna historia o tym jak biedni licealiści mają przewalone w życiu. Ponadto opis tego anime na różnych portalach również nie zachęca (skojarzył mi się z tym niezmiernie głupim filmem z Zackiem Efronem - 17 Again). Jednak – za namową znajomego – poświęciłam chwilkę i już w pierwszych odcinkach dotarło do mnie jak bardzo się myliłam.
Nasz główny bohater, Arata Kaizaki, ma 27 lat, mieszka sam i nie posiada stałej pracy. Pewnego wieczoru przyjaciele zapraszają go do pubu na małą popijawkę. Arata ubiera się w garnitur i wychodzi z domu. W garniaku na picie? Owszem, Arata udaje przed swoimi pseudo-przyjaciółmi, że ma świetną pracę i prosto z niej idzie na to spotkanie. Przykra sprawa. Podczas powrotu do domu otrzymuje telefon od wkurzonej mamy, która krótko i zwięźle oznajmia, że już nie będzie mu pomagać finansowo. Po tej rozmowie, ni stąd ni zowąd, wyrasta pewien mężczyzna przedstawiający się jako Ryou Yoake z laboratorium ReLIFE i obiecuje naszemu bohaterowi - jak się wtedy wydawało - gruszki na wierzbie, czyli stałą pracę i utrzymanie. Następnie wręcza Aracie tajemniczą tabletkę, a ten połyka ją w domu. Pijany był, więc na wpół świadomie połknął specyfik od nieznajomego... Na szczęście historia nie kończy się tragicznie - bohater budzi się rano o ponad dekadę młodszy i nowy pracodawca wysyła go do liceum.
Tak właśnie rozpoczyna się eksperyment ReLIFE, do którego kwalifikowani są ludzie, którym w życiu nie wyszło. Sam eksperyment trwa rok i może zakończyć się sukcesem lub fiaskiem. W tym całym przedsięwzięciu chodzi o resocjalizację. Obiekt dostaje swojego opiekuna (w przypadku Araty jest to właśnie Ryou), który sumiennie pisze raporty o postępach jednostki badanej w życiu społecznym. Po eksperymencie wszyscy, których obiekt spotkał, zapominają o jego istnieniu. Teraz trochę zawiało dramatem, co nie? Odrobina dramy jest, ale seria raczej nie skupia się na budowaniu ciężkiego klimatu. Przykre myśli bohatera (o tym, że wszyscy o nim zapomną) dyskretnie uchodzą w kąt i czekają na odpowiedni moment. Czy Arata Kaizaki pomyślnie przejdzie test? Czy będzie potrafił zbudować dobre relacje z ludźmi de facto dużo młodszymi? Jak wykorzysta swoją drugą szansę w liceum? Czy zda matmę (no przypomnijcie sobie, staruchy, zadanie o pociągach albo porządne działanie algebraiczne – ja bym nie zdała)? A co z wieczornym piwkiem przy TV? Czy przestanie je pić, bo wygląda jak licealista? I w końcu, co takiego wydarzyło się w jego dorosłym życiu, że zupełnie je zgubił i został zakwalifikowany do eksperymentu?
Twórcy nie wystrzegli się drobnych błędów (a raczej niedomówień) fabularnych, ale już teraz, gdy historię z grubsza znacie, zachęcam do obejrzenia. Anime idealnie balansuje pomiędzy komedią a poważniejszymi klimatami. Ponadto autorzy świetnie dawkują nam elementy takie jak niedopowiedziane zdania i zlepki wspomnień, co sprawia, że fabuła, choć rozwija się raczej wolno, wciąga mocno.
Twórcy zaskakująco dobrze zbudowali wszystkich bohaterów,każdy z nich ma ogromny wkład w fabułę, prostą, ale niebanalną historię, podejmuje logiczne działania i decyzje oraz rozwija się. Kompilację wszystkich tych elementów coraz trudniej spotkać w dzisiejszych seriach. Warto też wspomnieć o seiyuu, ponieważ są znakomicie dobrani. W Aratę wcielił się Kensho Ono (Kuroko z Kuroko no Basket), w Chizuru Ai Kayano (Menma z Anohany), Ryou to Ryouhei Kimura (Ryouta Kise z Kuroko no Basket)… „Ryou” everywhere, o co tu chodzi… Nieważne, lećmy dalej. Głosu An użyczyła Reina Ueda, czyli nie kto inny jak Asuna ze Sword Art Online.
Oprawa audiowizualna jest zupełnie przeciętna. Postacie są w porządku zaprojektowane, tła raczej skromne. W grafice nic mnie nie powaliło, ale absolutnie nie mam się do czego przyczepić. Najsłabszym elementem serii jest ścieżka dźwiękowa. Podczas oglądania czułam się jakby ta muzyka u sąsiada grała – kompletnie niedopasowana, chwilami wręcz kłócąca się z wydarzeniami na ekranie. Za OST odpowiedzialny jest Shouji Hata (Fairy Tail, One Punch Man), więc aż dziw bierze, że wyszło tak kiepsko – chyba budżet go ograniczył. Opening muzycznie bardzo przyjemny (Button - PENGUIN RESEARCH), ale animacja raczej przeciętna. Utworów endingowych mamy aż 10, czyli prawie każdy odcinek ma swój. Czy to był dobry pomysł? Nie sądzę. Efekt tego jest taki, że zupełnie nie pamiętam żadnego z nich.
TL;DR
Fabuła, chociaż nie jest idealna i jakaś wyjątkowa, przykuwa uwagę. Robotę robią tutaj znakomicie dograne elementy z przeszłości, które ściśle wpływają na to co dzieje się obecnie. Historie postaci są bardzo różne i dzięki odpowiedniemu wtopieniu ich w fabułę potrafimy się utożsamić z bohaterami, zrozumieć ich. Zaletą jest również to, że nie tylko główny bohater, ale każdy z nich kształtuje swoją osobowość. Seria porusza wiele problemów społecznych, jednak twórcy świetnie uchronili nas przed ciężką i dołującą atmosferą, dodając wiele elementów komizmu (bywało naprawdę zabawnie). Oprawa audiowizualna wyróżnia się tylko beznadziejnością ścieżki dźwiękowej, lecz czy to ma jakieś wielkie znaczenie? Końcówka i to, że manga jest dalej wydawana daje nam nadzieję na drugi sezon. Czy tak będzie? Nie wiem, ale jeśli tak, to bardzo chętnie obejrzę. Serię polecam dosłownie każdemu, jest dobra na każdą porę dnia i na każdą pogodę. Przy właśnie takich animcach ja odpoczywam najlepiej.
Sezon: Lato 2016
Gatunek: romans, szkolne, okruchy życia
Liczba odcinków: 12
ReLIFE powstało na podstawie ciągle wychodzącej web-mangi autorstwa Sou Yayoi. Robotą zajęło się studio TMS Entertainment (Kamisama Hajimemashita, D.Gray-man) z reżyserem Satoru Kousakim na czele. Połączenie romansidła, okruchów i życia szkolnego jarało mnie niemiłosiernie kilka lat temu. Oglądałam nałogowo, aż do znienawidzenia serie zaszufladkowane pod tymi gatunkami i byłam pewna, że już nic mnie nie zaskoczy. Ot, kolejna historia o tym jak biedni licealiści mają przewalone w życiu. Ponadto opis tego anime na różnych portalach również nie zachęca (skojarzył mi się z tym niezmiernie głupim filmem z Zackiem Efronem - 17 Again). Jednak – za namową znajomego – poświęciłam chwilkę i już w pierwszych odcinkach dotarło do mnie jak bardzo się myliłam.
Nasz główny bohater, Arata Kaizaki, ma 27 lat, mieszka sam i nie posiada stałej pracy. Pewnego wieczoru przyjaciele zapraszają go do pubu na małą popijawkę. Arata ubiera się w garnitur i wychodzi z domu. W garniaku na picie? Owszem, Arata udaje przed swoimi pseudo-przyjaciółmi, że ma świetną pracę i prosto z niej idzie na to spotkanie. Przykra sprawa. Podczas powrotu do domu otrzymuje telefon od wkurzonej mamy, która krótko i zwięźle oznajmia, że już nie będzie mu pomagać finansowo. Po tej rozmowie, ni stąd ni zowąd, wyrasta pewien mężczyzna przedstawiający się jako Ryou Yoake z laboratorium ReLIFE i obiecuje naszemu bohaterowi - jak się wtedy wydawało - gruszki na wierzbie, czyli stałą pracę i utrzymanie. Następnie wręcza Aracie tajemniczą tabletkę, a ten połyka ją w domu. Pijany był, więc na wpół świadomie połknął specyfik od nieznajomego... Na szczęście historia nie kończy się tragicznie - bohater budzi się rano o ponad dekadę młodszy i nowy pracodawca wysyła go do liceum.
Tak właśnie rozpoczyna się eksperyment ReLIFE, do którego kwalifikowani są ludzie, którym w życiu nie wyszło. Sam eksperyment trwa rok i może zakończyć się sukcesem lub fiaskiem. W tym całym przedsięwzięciu chodzi o resocjalizację. Obiekt dostaje swojego opiekuna (w przypadku Araty jest to właśnie Ryou), który sumiennie pisze raporty o postępach jednostki badanej w życiu społecznym. Po eksperymencie wszyscy, których obiekt spotkał, zapominają o jego istnieniu. Teraz trochę zawiało dramatem, co nie? Odrobina dramy jest, ale seria raczej nie skupia się na budowaniu ciężkiego klimatu. Przykre myśli bohatera (o tym, że wszyscy o nim zapomną) dyskretnie uchodzą w kąt i czekają na odpowiedni moment. Czy Arata Kaizaki pomyślnie przejdzie test? Czy będzie potrafił zbudować dobre relacje z ludźmi de facto dużo młodszymi? Jak wykorzysta swoją drugą szansę w liceum? Czy zda matmę (no przypomnijcie sobie, staruchy, zadanie o pociągach albo porządne działanie algebraiczne – ja bym nie zdała)? A co z wieczornym piwkiem przy TV? Czy przestanie je pić, bo wygląda jak licealista? I w końcu, co takiego wydarzyło się w jego dorosłym życiu, że zupełnie je zgubił i został zakwalifikowany do eksperymentu?
[obrazek_6967]
Aratę już Wam przedstawiłam, mogę dopowiedzieć tylko, że jest całkiem inteligentny, a pracy nie ma nie dlatego, że jest leniem. Opiekun Kaizakiego – Ryou Yoake – trzyma się raczej z boku wszystkich wydarzeń, oczywiście też jest po tabletce i razem z Aratą wraca do czasów licealnych. Pierwszym przyjacielem naszego bohatera staje się wyjątkowo inteligentny i przystojny blondyn Ooga Kazuomi, który jest kompletną nogą w sporcie i w miłości. Prymuską w klasie jest nieśmiała, cicha i raczej aspołeczna Chizuru Hishiro. Arata jako pierwszy się z nią zaprzyjaźnia i bardzo pomaga jej w spełnieniu pewnego marzenia. Kolejną bohaterką jest Rena Kariu, członkini klubu siatkarskiego. Dziewczyna ta bardzo zazdrości Chizuru wyników z testu i pierwszego miejsca w klasie. Z kolei najbardziej intrygującą i tajemniczą postacią wydaje się być ostatnia z paczki Araty - An Onoya. Aż do samego końca serii nie wiemy co jej po głowie chodzi. Twórcy zaskakująco dobrze zbudowali wszystkich bohaterów,
Oprawa audiowizualna jest zupełnie przeciętna. Postacie są w porządku zaprojektowane, tła raczej skromne. W grafice nic mnie nie powaliło, ale absolutnie nie mam się do czego przyczepić. Najsłabszym elementem serii jest ścieżka dźwiękowa. Podczas oglądania czułam się jakby ta muzyka u sąsiada grała – kompletnie niedopasowana, chwilami wręcz kłócąca się z wydarzeniami na ekranie. Za OST odpowiedzialny jest Shouji Hata (Fairy Tail, One Punch Man), więc aż dziw bierze, że wyszło tak kiepsko – chyba budżet go ograniczył. Opening muzycznie bardzo przyjemny (Button - PENGUIN RESEARCH), ale animacja raczej przeciętna. Utworów endingowych mamy aż 10, czyli prawie każdy odcinek ma swój. Czy to był dobry pomysł? Nie sądzę. Efekt tego jest taki, że zupełnie nie pamiętam żadnego z nich.
TL;DR
Fabuła, chociaż nie jest idealna i jakaś wyjątkowa, przykuwa uwagę. Robotę robią tutaj znakomicie dograne elementy z przeszłości, które ściśle wpływają na to co dzieje się obecnie. Historie postaci są bardzo różne i dzięki odpowiedniemu wtopieniu ich w fabułę potrafimy się utożsamić z bohaterami, zrozumieć ich. Zaletą jest również to, że nie tylko główny bohater, ale każdy z nich kształtuje swoją osobowość. Seria porusza wiele problemów społecznych, jednak twórcy świetnie uchronili nas przed ciężką i dołującą atmosferą, dodając wiele elementów komizmu (bywało naprawdę zabawnie). Oprawa audiowizualna wyróżnia się tylko beznadziejnością ścieżki dźwiękowej, lecz czy to ma jakieś wielkie znaczenie? Końcówka i to, że manga jest dalej wydawana daje nam nadzieję na drugi sezon. Czy tak będzie? Nie wiem, ale jeśli tak, to bardzo chętnie obejrzę. Serię polecam dosłownie każdemu, jest dobra na każdą porę dnia i na każdą pogodę. Przy właśnie takich animcach ja odpoczywam najlepiej.